Zdjęcia które pokazał Makar pokazują "Pokrzywkę" - ( topo: [
www.wspinanie.pl] ). Droga na której miał miejsce wypadek znajduje się w lewo od ściany którą pokazuje te topo, tuż na pierwszym, wybitnym zacięciu.
Natomiast chciałbym zabrać głos w dyskusji o obijaniu dds-ów (jako że też lubię od czasu do czasu powspinać się na własnej, na jurze).
Asekuracja na wielu dds-ach potrafi się od siebie radykalnie różnić, tak jak wspinanie rysowe od płytowego.
Jeżeli komuś zależy, aby część z dróg pozostała dla smakoszy tego rodzaju wspinania (obojętne czy robią te trudności sajtem czy po długim wędzeniu) to uszanujmy ich wolę.
Są takie rejony, gdzie nie obija się nic (np. gritstony na wyspach) i każdy to potrafi uszanować.
Są takie rejony w Polsce, gdzie użycie ringa, tego wzmacniacza psychy, jest ograniczone (np. Hejszowina) i wielu potrafi to uszanować.
Czy wobec tego nie może być w najpopularniejszych rejonach wspinaczkowych w Polsce, garstki dróg które zostawimy bez nadmiernego poprawiania? Jeśli ktoś będzie miał na taką drogę ochotę, niech zrobi ją na wędkę. Jeśli ktoś będzie chciał zmierzyć się na takiej drodze, sam ze sobą - dajmy mu taką możliwość.
Możliwość wypadku nawet na ubezpieczonej drodze zawsze pozostaje. DDSowcy, TRADowcy chcą tylko zachować prawo do wspinania z czasami nieco zwiększoną możliwością wypadku.
W mojej skromnej opinii, robiąc dds-y, jest to o wiele bardziej fair play w stosunku do skały, niż przejście tego samego odcinka asekurując się ze stałych punktów. Oczywiście Fair w pojęciu jakie powstało w dyskusji o erze superdiretissim i "dróg kropel wody" w górach.