Walka z popularyzacją jest oczywiście walką z wiatrakami. Nie mniej jednak przy każdej okazji będę przeciw popularyzacji się wypowiadał. Co można mimo to zrobić? Ano np. nie wpychać się ze wspinaczką na olimpiadę. Wyobraźmy sobie, że np. Tomek Oleksy zajmuje 1 miejsce i zdobywa złoto. To dopiero katastrofa dla polskiego wspinania! Jestem przekonany, że gdyby Oleksy (przepraszam Cię Tomku, że posługuję się Twoim przykładem) wygrał, przełożyłoby to się na % zupełnie przypadkowych ludzi w skałach. Gdyby pechowo stało się tak, że wspinaczka trafiłaby na olimpiadę, modliłbym się (no trzeba by...), by tak się złożyło, by trafiły nań same trole, szczerzuje, szympansy. Wówczas dres powiedziałby do kolegi: "eee, to zajęcie dla jakiś pojebów".