Pokrótce odpowiem tak: zważywszy na obecne nasilenie ruchu taternickiego, nie ma raczej co drżeć szat. Zauważ, że w czasach Nina to nasilenie było znacznie wyższe i Kazalnica nosiła jednego dnia wiele zespołów, mimo, że spitów nie było. Kolejny argumet jest taki: zobacz sobie na Wacławy, Pachniesz Brzoskwinią, Czołówkę, Zamarłą (drogi MT). Jakoś przez nie Tatry nie zostały zadeptane przez wspinaczy. Tatry to Tatry i choćby przez pogodę drogi typu Metallica będą osiągalne przez stosunkowo niewiele dni w sezonie. Wydaje mi się, że po prostu nie ma podstwa do obawy. Przeciwdziałać trzeba raczej u podstaw i to jest to, o czym wielokrotnie tu pierdziałem. Trzeba powiedzieć DOŚĆ popularyzacji wspinaczki!!! Bydła nie należy do wspinaczki wpuszczać.
No i jeszcze jedno: w porozumieniu wydzielono strefy. Jeśli chce poczuć grozę gór, idź na Zerwę, Cybrynę, ale nie mów mi, że to, że parę zespołów z ekspresami przy dupie wspinających się na Mnichu tę groze zabierze. Klimat raczej będzie zepsuty przez kłębowisko ludzi na dole.