Arafat, libertariańska kreaturo, nie wywracaj kota ogonem.
Piszesz o tym transporcie do lądowiska, które w skałach proszę Ciebie jest dwa kroki - w polu. Tam śmigło siada i zabiera poacjenta. I - kontynuując - piszesz bracie o tym transporcie jakby to była proszę ciebie ewakuacja z czołówki mięgusza. A przecież każdy wie jak jest w skałach.
Poza tym w depeszy z pierwszego postu było napisane tak jakby śmigło przyleciało, bo teren niedostępny. Jest to oczywista nieprawda. Dlatego też nie dziwię się że śmigło przyleciało, lecz piszę wołami, że przyleciało po kręgosłup, nie zaś dla niedostępności terenu. O to mi jedynie szło.
I zmień sobie ksywkę.
PS>
Pofolgowawszy sobie plugawo musisz wreszcie zdać sobie sprawę, że by kląć finezyjnie trzeba być poetą.