>Chodziło mi czy byłaś "fizycznie"
> kiedyś w tych dzielnicach.Mają pewną
> specyfikę-mniej więcej równoletnia III RP.
Kilkakrotnie. Przejazdem. Nie potrafię jednak domyślić się o jaką specyfikę chodzi.
> Ile masz dzieci i czy są one białe?
> Jak uważasz-(Dmowski się na ten temat nie
> wypowiada, nacjonalizm miał wtedy inne
> problemy...)-czy może nie tyle zakaz ile
> stygmatyzacja kontaktów seksualnych z
> "kolorowymi" miałaby sens?... W świetle Twoich
> poglądów.Chodzi mi o pewną dedukcję z nich...
Jedno i od niedawna. Tutaj też mogę tylko się domyślać o co chodzi. Zatem:
a) ilość przechodzi w jakość tylko w marksizmie. Dlatego teoretycznie prorodzinną politykę, którą forsował LPR (becikowe itp.) uważam w gruncie rzeczy za szkodliwą.
Pytanie, czy to pamiętne 1000 zł (plus dodatkowe 1000 zł nagrody "za nędzę"), było bodźcem, by rodzili się "ci właściwi"? Pytanie z pewnością oburzające dla katolików, którzy najchętniej zapomnieliby, że człowiek to istota biologiczna.
b) naturalna "stygmatyzacja" stosunków z kolorowymi, w zdrowej części społeczeństwa istniała i istnieje. Trochę się to oczywiście zmienia z powodu medialnej propagandy równości.
A całość moich poglądów na te kwestie sprowadza się do prostej tezy:
rasa jest nieodłączną częścią tego stopu, który nazywamy kulturą europejską. Co wynika z przekonania, że rasa implikuje cechy nie tylko fizyczne, ale i intelektualne, psychologiczne itd.