>
> To jest problem moralny.
Owszem-ale tylko dla Judasza.Który zresztą go "rozstrzygnął" i targany wyrzutami sumienia powiesił się-ergo jego czyn przyniósł mu moralna stratę/dyskomfort których nie był w stanie znieść.
Jezus "nie uczestniczy;" z w żadnym problemie moralnym-albowiem miał świadomość boskiej proweniencji i posłannictwa tym samym "dobrego zakończenia".Zdrada Judasza nie przyniosła mu zadnej szkody moralnej-w sensie jego misji była wręcz elementem niezbędnym.
Tymczasem moralny człowiek-gdyby miał pewność co do delatorskich intencji przyjaciela, kolegi-to po pierwsze zmagałby się z myślami jakie szkody owo delatorstwo mu przyniesie, starałby się ich uniknąć(ze swojej strony)-ale nade wszystko starałby się zapobiec zdradzie swojego przyjaciela-przekonując go, zaklinając aby tego nie czynił.Nawet gdyby nie udało się mu go odwieść od donosicielstwa-podjąłby taka próbę-tlumacząc mu niegodziwość czynu.
Tymczasem Twój Bóg-w imię swoich własnych celów" posłużył się Judaszem jak marionetką.Biorąc pod uwagę jego "pewność"(Boską wiedze)-dosłownie zalożył mu sznur na szyję i wykopał spod nóg stołek....To Jezus powiesił Judasza!
Jezus dysponujący Boską natura-gdyby był tylko człowiekiem-wymiar tej historii bylby diiametralnie inny.Bylaby ona na serio-tak samo jak świadectwo (prawdzie) Sokratesa
<winy, kary.
> Do rozstrzygania w ciszy sumienia lub w świetle
> wokandy.
Problemy moralne niekoniecznie ssą uchwytne dla postronnych niczym gwar na targu.Przydajemy moralności pewna przestrzeń absolutną-po prostu-a nawet jeśli "mieszkają one tylko w sytuacjach"-bez owej przestrzeni czy jak wolisz "wokandy" nie sposób ich rozpatrywać.Problemy moralne zresztą niekoniecznie muszą dotyczyć rzeczywistych ludzi-dotyczą np postaci literackich("Antygona")
Zawsze. W kontekście Chrystusa nabiera
> siły właśnie poprzez wiedzę zdradzonego, a nie
> ułomność zdradzającego. Obaj byli ludźmi...
Nie.Judasz był czlowiekiem a Jezus Bogiem.Miedzy nimi nie istniał "problem moralny" tak jak nie istnieje "partia szachów" w sytuacji gdy jeden gracz ma same hetmany na wszystkich możliwych polach a drugi dwa pionki.
> Podobnie chłop z Dąbrowy Tarnowskiej i jego
> żydowski sąsiad.
Tak-tutaj jest problem moralny.Chłop i Żyd są ludżmi.Jeden i drugi "może stracić" i "zyskać"
> Jezus faktycznie wiedział, bo był oświecony.
> Nie ma w tym kuglarstwa.
Jest tylko kuglarstwo
Do oświecenia prowadzi
> jedynie ciężka praca (doświadczenia buddów,
> joginów, mistyków). Cóż jego wiedza tłumaczy?
> Z pewnością zrozumienie dla ludzkiej
> ułomności. Z pewnością jej wybaczenie.
Do tego wcale nie trzeba dysponować boska naturą.Wystarczy empatia i żal krzywdziciela.
Ikona Jezusa jest "nieekonomiczna"w ilustracji dyrektywy moralnej.Boska proweniencja zaciemnia ją.Jezus-śmiertelny człowiek który umarł na krzyżu i którego grób "na amen" zasklepiono kamieniem-dostarczyłby budującego przykładu moralnego.
Tutaj pojawia się interesująca kwestia-Jezus dostarcza "dobrej nowiny" a taką jest obietnica" życia wiecznego"(marzenie każdego człowieka).Załóżmy ze dostarcza jej rzeczywiśie-tzn jakims cudem wtal z grobu-a Tomasz empirycznie potwierdził ten fakt grzebiąc w jego ranach.
Ta "dobra Nowina" jednak "nie idzie w parze" z przykładem moralnym(ktory-co wykazalem jest bardzo wątpliwy, tzn go nie ma-nie sztuka zajmowac jakąś pozycje, żywić przekonania bez obawy "strat własnych")
Ergo-w całej historii Jezusa (jako Boga) jest ogromna "niespojnosc priorytetów"-co pozwala wierzacym "łowic ryby w mętnej wodzie" albo wyciągać "dowolne króliki z kapelusza" odwołujac sie do narracji ewangelicznej.Jesteś tutaj zresztą reprezentatywnym przykładem
Czyż
> nie tym nas powinna inspirować? Jeśli jest tylko
> utylitarnością, to masz prawo istnieć w
> niewiedzy, ale nie zakładaj, że Twoje
> doświadczenie jest doświadczeniem jedynym. Takie
> podejście oznacza zwykłą ignorancję.
Jest dokładnie na odwrót.Ignorancją jest rozpatrywanie Ewangelii bez próby zrozumienia jaka wiedzą dysponował każdy z jej uczestników, jakich mógł doznać "strat" w wyniku tego jak postąpił.
>
> Każdy, nawet najbardziej odrażający czyn jest
> elementem całości. Całość nie byłaby tym
> czym jest bez konstytucji negatywnej (w moralnym
> ujęciu). Nie byłaby całością tylko częścią
> przefiltrowaną przez kulturę. W ujęciu
> przyrodniczym jest już tylko łatwą do
> uzasadnienia konsekwencją. Jezus w sumie tę
> ścieżkę wskazał. Twoja opozycja dotyczy moim
> zdaniem ujęcia katechitycznego, a nie sedna.
Nawet jak coś wskazał-to jego przykład nie jest wiarygodny(nie ma zbyt wielkiej siły przekonywania).Moralność ukazuje się własnym("nieodwołalnym") losem-vide Sokrates a nawet stricte literackim-vide: Pan Cogito.
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2011-07-13 11:00 przez Szalony.