Szalony Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> To "nie występowanie dyskomfortu" nie jest niczym
> tylko "sublimacją"-tzn "uwzniośleniem
> wyrzeczenia"-nadania mu jakiegoś znaczenia
> oderwanego od waloru praktycznego owego "dobra
> materialnego".Dla przykładu-chce Ci się
> pić-powstrzymujesz się w imię jakiejś "idei"
> przed wypiciem szklanki wody.Owszem odczuwasz
> satysfakcję moralną z własnej
> "siły"...niemniej pić nadal Ci się chce....Tzn
> świat w którym nie musiałbyś robić takich
> postanowień -byłby "znacząco lepszy"(w tym
> sensie ze "życie w nim byłoby lżejsze"...Świat
> w którym musisz robić takie postanowienia-jest,
> jak by nie było-"dyskomfortowy".
> Jednym słowem
> wyrzeczenie/wstrzemiężliwość-nie jest żadnym
> dobrem samym w sobie.Owszem-może być np dobrem
> sytuacyjnym(funkcjonalnym) jak dieta podczas
> dolegliwości gastrycznych.
Uproszczenia, które proponujesz są deczko infantylne. Alkoholik/narkoman/inaczej uzależniony utrzymujacy wstrzemięźliwość daje sznsę swojej duszy nie zabić ciała. Tu nie chodzi o dyskomfort. Gra idzie o życie. Redukowanie tego do funkcjonalności to jak opowieść o Ziemi w kategorii planety wirującej wokół Słońca.