Apache:
>Jak miałeś 47 stłuczek to chyba nie powinieneś wsiadać do samochodu bo zwyczajnie jesteś zagrożeniem dla innych.
Potwierdzam. Staram się nie prowadzić, jeśli nie jest to konieczne.
>47 stłuczek? No bez jaj :)
Wynik zawyżają nieco kolizje nie z mojej winy (gdy ktoś mi wjechał w tzw. dupę), otarcia parkingowe o samochody czy murki, ale również działania w afekcie z użyciem samochodu podczas tzw. road rage, do której mam niestety skłonność.
>W mojej opinii żywicowanie jest dokładnie jak jazda samochodem.
>Trzeba dokładnie wiedzieć co się robi i być gotowym na niespodzianki.
Oczywiście, dlatego trenuję na żywca na drogach mokrych czy kruchych, zdarza mi się też na żywca obchodzić z premedytacją gniazda os czy szerszeni.
> Ja kiedyś wrzuciłem filmik z paru żywców w lokalnym rejonie i chwilę potem młody obiecujący wspinacz odpadł zywcujac jeden z lokalnych klasyków. Połamał się na amen. Ledwo przeżył.
Nikt mi prosto w oczy nic nie powiedział ale zgadnij kogo się obwinia za ten wypadek?
Sorry, ale solidaryzuję się z zacytowanym w pierwszym wpisie w wątku Marcinem Szymkowskim - ten młody obiecujący wspinacz to musi być idiota.
Mnie z kolei kiedyś obwiniano o śmierć pewnego znanego prezesa dwóch dużych spółek, bo chciałem mu zrobić przyjemność i zaprosiłem go na plan reklamówki, którą produkowałem, żeby sobie skoczył na spadochronie w tandemie. Kręciliśmy skydiverów, a skoro i tak zapłaciłem za 21 lotów do zrzutu "aktorów" i kamerzysty, to zafundowałem przy okazji każdemu chętnemu członkowi ekipy produkcyjnej lot w tandemie (sam też skoczyłem). Rzeczony prezes połknął bakcyla, oświadczył, że odkrył coś, na co całe życie czekał i przez najbliższy rok skakał w każdy weekend. Następnie zmarł podczas jednego ze skoków na zawał serca przed otworzeniem spadochronu i została z niego mokra plama. Winien byłem oczywiście ja, bo dzięki mojej uprzejmości wykonał pierwszy w życiu skok.
> Oczywiście należy pisać o tych wybitnych przejściach bo są one bardzo ważną częścią wspinania ale takich wybitnych żywców jest naprawdę bardzo niewiele.
Może się mylę, ale w mojej ocenie Prawa Płyta Sasa jest wybitnym żywcem.
Pzdrw,
m.b.