Dziś spotkałem Napiętego z kursantami na Sokolicy. Wspomniał mi o dyskusji pod njusem o jego żywcu na Sasie, na profilu FB wspinania.pl, a tam takie kwiatki:
>Wojtek Szulc
>Przedmówcy słusznie prawią. Jak już kolega musi wrzucać filmy na YT bo czuje taką wewnętrzną potrzebę, to niech wrzuca. Jednak nie wydaje mi się dobre aby portale wspinaczkowo informacyjne typu wspinanie.pl promowały tego typu treści ...
Osoby zaczynające się wspinać często czerpią wiedzę na temat tego "co się robi" z portali informacyjnych. Teraz niechże taki utalentowany 14 latek zachwyci się działalnością kolegi promowanego na ogólnopolskim portalu wspinanie.pl i spróbuje swoich sił po pierwszym roku wspinania lub dwóch.
W efekcie wspinanie.pl oczywiście może się wyprzeć to nie my solujemy -> ale to wy promujecie. Szczerze wydaje mi się że na was ciąży większa odpowiedzialność.
>Lucas Mydlovski
>Wydaje mi się i to jest moje zdanie . Robisz coś free solo zostaw tą informacje dla małego grona nie dawaj inspiracji dla kogoś kto niema pojęcia o wspinaniu i w duchu wmawia sobie . „..Jak on to zrobił zrobię to ja może na innej drodze może gdzie indziej ..” Za zrobieniem drogi free solo stoi wiele wypadkowych. Choćby czyszczenie skały z kruszyny o treningu , rozgrzewce i mocnej głowie „ bo to jest psychiczne wspinanie” już nie wspomnę. Szanuje tych ludzi bo odczucia przy free solo są nie do opisania i dawka adrenaliny jest tak zabójcza że to uzależnia . Tylko musimy pamiętać ze to jest sport jeden próby i szkoda inspirować ludzi którzy mogą stracić życie zdrowie i doprowadzić do tragedii która może wstrząsnąć bliskimi . Inspirujemy wartościami które mogą dać szczęście i radość ze wspinania , które budują dyscyplinę , braterstwo liny , odpowiedzialność za życie partnera , szacunek do góry i pokorę . Tyle w tym temacie . Nie trywializował bym tego zagadnienia i tego postępowania . Za każdym free solo stoją godziny tygodnie miesiące wchodzenia na linie z zabezpieczeniem mozolne treningi i silna głowa , wystarczy jedna myśl jedno „ale” podczas wspinaczki i zaczyna się walka o życie nie ze swoimi słabościami tylko z własna głową która staje się naszym największym „przeciwnikiem” .
>Jakub Siwiński
>Parcie na szkło.
>Michał Bilko
>Czy publikowanie żywców jest etyczne ?
Ponieważ nie posiadam i nie zamierzam zakładać konta na FB odpowiem tutaj. Wspinanie na żywca jest bardzo istotną częścią naszej tradycji, a giganci wspinania, tacy jak: Preuss, Comici, Barbier, Messner, Maestri, Barber, Bachar, Croft, Potter, Auer, Steck, Huber i w końcu Honnold zrealizowali swoje "niemożliwe" przejścia właśnie w tym stylu.
Zresztą nieźle to podsumował Sprocket:
>Piotr Turkot
>Michał Bilko Oczywiście byłoby to uproszczenie - ale wiadomo o czym był ten film (Free Solo o Honnoldzie - przyp. m.b.) i jak chętnie był oglądana i nagradzany na całym świecie. Rozterki etyczno-moralne w tamtym wypadku nie były związane z efektem finalnym (czyli filmem), a samym procesem tworzenia i podążaniem z kamerą przez filmowców za bohaterem. Każdy z nich - twórców filmu - odpowiadał sobie na pytania (również przed kamerą). Na festiwalach od lat gościmy mistrzów żywcowania - Honnolda, Hubera, kiedyś Auera, Bachara, Pottera, Stecka... Dzielą się swoją pasją, tłumaczą (choć nie zawsze) powody swoich wyborów, inspirują do pokonywania barier. Czy zachęcają ślepo do podążania ich śladami?
PS Wspinanie, alpinizm, himalaizm generalnie są niebezpieczne - czy pisanie o nim jest etyczne?
oraz
>Erazm Kocmołuchowicz
>Michał Bilko bez gloryfikacji, w neutralnym świetle? Tak, jest etyczne
Celna jest też poniższa uwaga:
>Marcin Szymkowski
>(...) jeśli ktoś pójdzie w jego ślady tylko ze względu na to, że Dawid tak robi(ł), to musi być idiotą.
Na koniec osobisty komentarz do następującej kwestii:
>Michał Bilko
>Piotr Turkot jazda samochodem też jest niebezpieczna ale czy nie uważasz że żywcowanie to inna liga ?
Jako kierowca zaliczyłem 47 stłuczek, trzy zderzenia czołowe (dwa z nich zakończyły się kasacją pojazdu), a dodatkowo jako pasażer przeżyłem dwa wypadki zakończone kasacją pojazdu (w tym jedno dachowanie).
Jako solista spadłem z dwóch żywców, na 1989 przeżywcowanych dróg, w tym 94 dróg wielowyciągowych (o łącznej długości 276 nie powtarzających się wyciągów). "Współczynnik spadalności" mam zatem poniżej dwóch promili, przeliczając na przeżywcowane wyciągi.
W mojej opinii żywcowanie jest _znacznie_ bezpieczniejsze niż jazda samochodem.
I jeszcze jedno - swoje najpoważniejsze wypadki wspinaczkowe (złamanie trzech kręgów lędźwiowych, złamanie kręgu piersiowego i przebicie płuca, odłamanie kawałka miednicy oraz zgruchotanie nadgarstka) zaliczyłem _z liną_: pierwszy i drugi wypadek na TRADzie (wyrwanie wszystkich przelotów), trzeci w Alpach (lot w wahadle o współczynniku zbliżonym do 2), a czwarty podczas lotu na "sportowej" drodze "obitej" przez Stefana.
Osobiście, po prawie 40 latach wspinania, uważam, że lina zapewnia fałszywe poczucie bezpieczeństwa.
Pzdrw,
m.b.
