Witam ponownie,
Jak sie okazuje kategoryzacja wspinaczek pod katem pory roku jest nieco zdradliwa, bo co z tym fantem robic jesli w danym rejonie wspinaczkowym (np. Himalaje) de facto tej zimy nie ma? Moim zdaniem nalezy trzymac sie obiektywnych statystyk ktore odnotowuja dokladne daty wejsc. Interpretacja czy to zima, czy wiosna bedzie juz zalezala od czytelnika. Np. dla Australijczyka, luty to akurat srodek lata. Narodowa wyprawa pod haslem pory roku ktorej w danym rejonie nie ma, moze niektorych przyprawic o "chuckle" (chichotki?)
Ale na powaznie - piszesz "skoro jest grupa ludzi, która jest gotowa podjąć ryzyko i spróbować zdobyć K2 zimą (a nie jest to inicjatywa egzotyczna) i jest całkiem spora grupa obywateli dla których jest to sprawa istotna, to taki projekt powinien być wsparty przez państwo."
Problem z tym, ze ta spora grupa nigdy nie dostanie dofinansowania. Tylko "wybrani" maja ta mozliwosc. "Ktos" po prostu uznal, ze wlasnie im sie nalezy i juz. W przeciwienstwie do sportu, w himalaizmie nie ma zawodow kwalifikacyjnych. Sprawiedliwie powinno sie podzielic spoleczne srodki na himalaizm na wszystkich himalaistow. Tak bylo w Zwiazku Radzieckim, gdzie himalaistom z "zawodowa licencja", placono regularnie pensje.
To, ze wyrazamy rozne poglady na temat "Himalaizmu Zimowego" na tym forum jest potwierdzeniem, ze istnieje duze zainteresowanie spoleczne himalaizmem. Czy ten himalaizm jest wiosenny, letni, jesienny czy zimowy, tak naprawde nie ma znaczenia. Wazne jest, ze ludzie sie interesuja!
Pozdrawiam,
Slawek
PS. Tego nie zrozumialem "Doszliśmy już do tego momentu, że zaraz padnie stwierdzenie, że Piotr Morawski nie zdobył jako pierwszy zimą Sziszapangmy, ponieważ Andrzej Zawada w 1980 roku postanowił zaoszczędzić na kosztach pozwolenia." Co mialas na mysli?