Widzę bowiem bawiące
> się bez opieki dzieci, gdy tymczasem rodzice
> beztrosko wspinają się w pobliżu. Malec cały
> był brrudny, siedział w jakimś błocie po uszy,
> ale rodzice byli zajęci wspinem.
No i co w związku z tym? Poraziło to twoje poczucie estetyki, bo nie wiem w czym problem, że się dziecko pobrudziło?
> 2 tygodnie temu/ widziałam kobietę w ciąży/ 7-8
> miesiąc mniej więcej/, która spędziła pod
> skałami cały dzień, pętając się z dziećmi i
> dopingując wspinającego się tatusia.
A jest jakiś zakaz chodzenia w 7-8 miesiącu ciąży pod skałami, pętania się z dziećmi i dopingowania wspinającego się "tatusia" (co jednak brzmi pejoratywnie)? Rodzina sobie wypoczywa, o co chodzi?
> I wreszcie jeszcze jeden obrazek - młodzi rodzice
> usiłujący nauczyć swoje kilkuletnie dziecko
> wspinaczki. Weszło może z 1-2 metry, bało się,
> zaczęło płakać, prawie dostało histerii ze
> strachu, prosiło, aby go opuścić. Ale rodzice
> byli nieugięci :'dawaj, dawaj, dalej..do góry!'
> zachęcali zapłakanego malca.
Tu się zgodzę, nie ma sensu pchania na siłę
> Już nie wspomnę o tych niemowlakach w wózkach,
> płaczących pod skałkami, umęczonych tyloma
> godzinami rodzicielskiego wspinu...
Niemowle pod skałami to albo śpi, albo się bawi, godzin nie liczy. Tak samo może być umęczone w domu, u babci, w żłobku - jak się nie naje, nie wyśpi, albo coś go boli/jest mu za zimno/za ciepło. Jak się zadba o te sprawy, nie ma problemu.
Dobre są przewodniki, w których oznaczenia wskazują na przydatność miejsca do przebywania z dziećmi. Wiadomo, czego unikać, jeśli chce się ciszy i spokoju, bo od obecności dzieci w skałach nie ma odwrotu, w końcu to sport i rekreacja masowa. Co z powodzeniem stosuję.