Chłopaki z wątku można by odnieść wrażenie, że wspinanie bez GPS, GSM, internetu, ringów, magnezji i zdrowego rozsądku nie istnieje. Topografia i terenoznawstwo zaś miałyby być głównym przesłaniem autora/ów kierowanym do potencjalnego czytelnika (użytkownika).
Ze swej strony dodam, że pod Goncerzycą i Brzuchacką byłem grubo nim inkryminowane przewodniki (oba) się wydały. Trafiłem i wróciłem w całości na rowerze produkcji radzieckiej, bo PKS wtedy jeszcze nie dojeżdżał:) a osiwiałem z zupełnie innych powodów i w innym czasie.
Kilku z Was piszących w tym wątku mam honor znać osobiście... i kurwa nie wierzę !