pozzie Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Icefall a ile wiosen sobie liczysz?
35. Bieganie zawsze uważałem za mega nudne, a na kondycję nie narzekałem. Jak zacząłem, to się okazało, że z kondycją nie jest najlepiej, hehe... Na szczęście już po paru miesiącach zaczęło być dobrze. Przebiegów miesięcznie nie mam za wielkich - staram się trzymać (łącznie z zimą) na poziomie nie mniej niż 140km, jak dobiję zdublowanymi połówkami w tygodniu to lepiej, a wszystko to non stop po górkach (asfaltowe drogi wiejskie). Mieszkam w takiej okolicy, że na wspinanie nie mam co liczyć - najbliższa ścianka jest godzinę jazdy pociągiem, a nawet jak jestem niedaleko niej w pracy, to średnio jest z czasem, żeby w ogóle wrócić potem na wieś. Z kolei 20 minut samochodem ode mnie są małe skałki - piachy - ale w tygodniu nikogo tam nie ma, a ile można bujać się na trawersach i przystawkach nad ziemią? Pozostaje tylko przerzucanie żelastwa w domu, bo konstrukcja budynku jest taka, że nawet się nie da zainstalować drąga, hehehe...
dr know Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> pewnie kole 40 - mnie sie widzi, że on szuka
> usprawiedliwienia, aby nie popracowac trochę!
>
Doktor, no bez jaj. Dobrze wiesz, że do 40 jeszcze mi trochę brakuje ;) Co do usprawiedliwienia, to masz powyżej. Przepierdoliłem znacznie lepsze (potencjalnie) lata, to teraz się już tego nie odbuduje. Mogę co najwyżej budować kondycję, wytrzymałość siłową i psychiczną długodystansowym bieganiem, a siłę żelastwem, ale wspinać to się będę mógł dopiero jak wrócę do Polski (czyli jeszcze rok w plecy pod tym względem).
Pozdro,
K.