a.d.a.m Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Nie mów, że nie trenujesz ! W sytuacji jak ją
> przedstawiasz, bardzo dobrze, niemal idealnie
> rozwijasz i wykorzystujesz SZEREG swoich cech
> motorycznych. Jednak nie masz świadomości tego.
>
> Jeżeli czegoś nie widzisz to nie znaczy, że
> tego nie ma.
>
> pozdro.
> Adam Kopta
Mam predyspozycje do biegania, wspinania i pewnie jeszcze kilku podobnych, sportowych dyscyplin. Mam to szczęście, że bez większego wysiłku (czytaj: diet, siłowni itd.) osiągnąłem dobrą bazę do rozwijania właśnie takich dyscyplin jak wspinanie czy bieganie. O! taka mała dygresja: ale widzisz, choćbym nie wiem jak sie starał przepłynięcie kraulem 50 m na basenie to dla mnie walka granicząca z utratą przytomności.
Przez całe życie towarzyszyła mi aktywność fizyczna. Rowerem jeżdżę nawet zimą i widocznie wystarcza to do osiągnięcia dobrych wyników. Pytanie co znaczy dobry wynik? Dla kogoś kto całe życie siedział przed telewizorem godzinny marsz może okazać się granicą możliwości, dla kogoś takiego jak ja godzinny marsz to dopiero rozgrzewka. Ale nie ma co tu porównywać. Być może jest tak jak piszesz, że nie mam świadomości, że w ten sposób rozwijam swoje cechy motoryczne. Dla mnie jazda na rowerze to po prostu przyjemność (nie patrzę na nią pod kątem treningu. SOrry, że się uczepiłem tak tego roweru).
Nigdy nie miałem czasu i być może byłem zbyt leniwy żeby zająć się porządnym treningiem do czegokolwiek, może poza wspinaniem.
Nadal będę upierał się, że nie trenuję. Być może jest tak jak piszesz, że robię to nieświadomie jeżdżąc na rowerze czy chodząc zamiast się wozić. Ale zrobię mały eksperyment. Do następnego maratonu zrobię jakiś porządny trening i zobaczymy czy zejdę poniżej 3:30.
Mam jeszcze jedną teorię: gdybym wiedział jak bardzo będę dostawał w dupę od 30 km to pewnie od samego początku bym biegł 8 albo 9 km/h i czas byłby gorszy. Jak to mawiają: Nie mówcie mu, że się nie da to zrobi to ;).
Tymczasem pozdrawiam i życzę miłego wieczoru :))