Przeczytałem oba wątki z dużym zainteresowaniem - ten wydaje mi się nie dotyczy "afery Tagia" - czy jak jej tam... więc nie ma sensu już tutaj o tym pisać...
Temat zaczęty przez PTR dotyczy natomiast pryncypiów wspinania klasycznego i sprowadza sprawy do rzeczy najprostszych. Czyli człowiek i kamień. Nieważne czy kamień ma 2 m czy 2000. Dla mnie to jest to samo. Tyle samo pokory mam dla obu rozmiarów.
Sprowadzając sprawy "na ziemię" - jeśli robisz dwuruchowy bulder i zrobiłeś pierwszy ruch i spadłeś, to czy narzuca się do drugiego ruchu startować z pleców kolegi?
Zatem nie ma litości i bardzo mi przykro: "KLASYCZNE przejście drogi to przejście od dołu do góry w ciągu, z dowolnie długim odpoczynkiem w miejscach odpoczynkowych". Na stanowiskach można się oczywiście przypiąć, tym bardziej jeśli nie ma NHR. Należy wtedy szukać stanowisk najbardziej przypominających NHR - to jedyny kompromis. Zgadzam się w 100% z Kolarzem.
Taka definicja - jedyna dla mnie akceptowalna (sprowadzająca niestety askuranta, do roli... asekuranta), pociąga kolejne logiczne implikacje - droga "wytyczona" w inny sposób, to nie droga... lecz projekt, czekający na pierwsze przejście klasyczne. Nie zasługuje na nazwę. Można zaproponować nazwę dla projektu i grzecznie poprosić, by AUTOR pierwszego przejścia KLASYCZNEGO uszanował naszą pracę.
Nie trafiają dla mnie żadne cierpiętnicze argumenty - sorry - taka jest cena działania w dużej ścianie. Przecież to nie za karę, tylko dobrowolnie... Jadąc z wiertarką na 2000 metrowy kamień do USA, Maroka, Chin czy do Japonii trzeba to po prostu na chłodno skalkulować.
Mnie by się nie chciało - wolę robić swoje małe formy na 10 metrowej skałce. To też trochę męczące, ale też nie za karę...
Całkiem poważnie - podoba mi się patent na Mnichu - każdy wyciąg to osobna droga, osobny cel i to jest dla mnie - zatwardziałego skałojeba - nowe akceptowalne odkrycie. Zawsze po daniu dupy w kruksie, można przyjechać z jakimś sukcesem. Naprawdę szacunek dla M folwarku. Niepokonane klasycznie wyciągi zostają sprowadzone do podejścia pod Zjazdową czy pod Mamutową.
Jeśli pokonujemy wyciągi po linie i uznamy to za dopuszczalne w KLASYCZNYM przejściu, to w długość KLASYCZNYCH dróg na Mnichu powinno się wliczać podejście z Moka, z Łysej Polany, dojazd z Krakowa, Warszawy i przelot z Sydney...
To tyle tak na gorąco
pozdrawiam