a.d.a.m Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> kominiaż - ty czytaj to co starsi i doświadczeni
> piszą. czytaj i ucz się.
> PTR, Kolarz - wyjasniaja wszystko tak, że wg mnie
> nie ma już co dodawać.
Drogi starszy, doświadczony kolego - Stefan nic o tym wcześniej
w tym wątku nie pisał, a Kolarz - owszem (przed moim ponowionym
pytaniem) popełnił następujący tekst:
: nikt raczej nie zwraca w praktyce uwagi na to czy sie na stanie
: powiesił czy nie. natomiast ważne jest aby stan był w miejscu
: w którym da sie przeprowadzic operacje założenia stanu ściągniecia
: partnera itd bez konieczności obciązania stanowiska - czyli stanowisko
: powinno byc w tzw No Hand Rescie.
I ta odpowiedź po części rozwiała moje wątpliwości,
ale także zainspirowała do dalszego szukania dziury w całym:-)
> Pytania zadawaj po przeanalizowaniu tego, zresztą
> wydawać by się mogło, że jeszcze parę lat praktyki
> by Ci się przydało, bo za dużo niepotrzebnej
> teorii wciskasz.
Może Tobie owa teoria potrzebna nie jest, bo jak wiadomo,
jesteś starszy i doświadczony. Ja chciałbym wiedzieć, które
ze swoich dróg zrobiłem / zrobię klasycznie. I tak się składa,
że za parę miesięcy mam zamiar skompletować kilka dróg,
na których stanowiska są nie tylko w NHRach, a z drugiej
strony można przejść po dwa wyciągi naraz.
Drogi o których mowa nie są bynajmniej uklasycznionymi
hakówkami. Poza tym NHR to też kwestia umowna - są
drogi w których obciążanie stanowisk daje sporą szansę
odpoczynku, której bez obciążania by nie było - i nie tylko
o odpoczynek dla rąk tutaj chodzi.
> Logicznie myślisz i to nawet całkiem dobrze, ale
> jak nabędziesz praktyki to zobaczysz, że ta teorią
> to bzdura.
Na tej samej zasadzie wszelki puryzm stylowy jest
bzdurą. Zresztą nieważne, poprzestanę na zapewnieniu
Cię, że dla mnie zadane tu pytanie miało (tym razem)
wymiar jak najbardziej praktyczny. Może Cię śmieszyć
fakt, że ktoś wspinający się na marnym poziomie usiłuje
dbać o styl. Bo ponoć styl ma znaczenie dopiero gdy
upublicznia się i porównuje przejścia. Cóż, ponoć każdy
ma swój everest, czy jakoś tak.
Pozdrawiam -
kominiarz, albo - jak wolisz - kominiaż.