Proszę bardzo!
Po pierwsze zanim zacznie się "oczyszczać" drogi, to warto wiedzieć co będzie w zamian. I oprócz dość "mętnych" deklaracji i obrażania się na wszystkich, którzy maja inne zdanie, to poproszę o publiczną odpowiedż na konkretne pytania, które mnie nurtują:
1. Kto będzie wyznaczał góry, ściany, drogi do oczyszczanie z "rzęchu"?
2. Kto będzie decydował o ilości i jakości "nowej" asekuracji?
3. Kto to będzie "fizycznie" wykonywał?
4. Kto to będzie realnie finansował?
5. Kto będzie ponosił ewentualne prawne konsekwencje zamontowania "wadliwej" asekuracji?
Po drugie, które jest logiczną konsekwencj pierwszego - "lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu". Może to są i rzęchy, ale maja jedną wielką zaletę - istnieją - fizycznie tkwią w ścianie. W odróżnieniu od asekuracji, którą ktoś gdzieś i kiedyś zamontuje!
Nikt przy zdrowych zmysłach nie zaneguje konieczności wymiany asekuracji. Można się spierać gdzie i ile - ale to zupełnie inna bajka.
Roztrząsanie problemów ideologicznych zawartych w 1 i 2 prowadzi do czczej gadaniny, którą teraz uprawiamy. Więc moze należy odpowiedzieć na 3,4,5 i przestać gadać, a wziąc sie do roboty?
Znasz taka anegdotę:
"Chciałbym jeszcze raz pojechać do Stanów.
A co, już raz byłeś?
Nie, juz raz chciałem!"
Wielce pouczająca.
Pozdrawiam
SR