Doktorze,
brak szacunku objawia się chociażby wtedy gdy nazywasz ich szambonurami. Zresztą całośc Twojej wypowiedzi swiadczy o pewnym żartobliwym dystansie.
Jeżeli jednak się zdecydownanie mylę w kwestii Twojego stosunku do speleo to przepraszam (aczkolwiek cały czas uważam że Twój post jest nieco lekceważący - uważaj bo specjaliści od analiz językowych zrobili by z ciebie speleofoba ;-)
Problem dostępu do tatr zachodnich dla nich jest analogiczny do problemu bazy noclegowej w Tatrach dla nas. My musimy gdzieś spać - oni muszą wchodzić do dziury - swoje załatwili - my straciliśmy. I nawet jeżeli cieżar jest położony, gdzie indziej to chodzi mi o to, że oni swoje wychodzili i wynegocjowali, a my nie. I kwestia przymusu w postaciu dziur tylko w zachodnich nie ma tu większego znaczenia.
Ci którzy działają w jaskiniach sa tam co weekend. Ograniczone limity które były jeszcze nie tak dawno zostały w części jaskiń zniesione - własnie dzięki zaangażowaniu speleodziałaczy.
A dlaczego odpowiada im status jaki jest - bo oni działają skutecznie w aktualych warunkach i swoje osiągają - to my nie możemy się wspinać na Giewoncie i Wielkiej - oni do swoich jaskiń chodzą.
"Aktywni na co dzień" - bywasz zimą w kirach? - speleologów jest tam więcej co weekend niż w Moku i na Hali razem wziętych. I wszyscy chodzą w góry i do jaskiń. A latem mają mnóstwo rozlicznych ekspedycji w różne jaskinie nie tylko Europy - o których nie przeczytasz w Górach po prostu dlatego, ze nie sa tak spekatkulrane - a na co dzień tworza świetne bardzo zgrane towarzystwo. I nie sądzę, żeby chcieli zamieniac małe srodowiskowe kluby na anonimową PZA - zresztą wystarczy było popatrzec na Spelekonfrontacje - widziałeś taką środowiskową imprezę u naziemnych - nie wielki festiwal Gór tylko imprezę oddolną?
Pozdrówka
k