Podobnie jak Marian Dłuto jestem ( byłem ) kiedyś górnikiem, przez 7 lat...spotkałem tam różnych ludzi od pojebów i oszołomów po wspaniałych gości z którymi nieżle się fedrowało...Znam tych ludzi i wiem że nie pozwolą się ruchać tak jak inni, oczywiscie można dyskutować na płaszczyźnie ekonomicznej o tym czy słuszne jest posyłanie ludzi na emeryturę po 25 latach pracy kiedy inni muszą pracowac do 65 roku życia...z drugiej strony czy wiecie jaki procent górników dołowych dochodzi do emerytury po 25 latach pracy na dole? niestety wielu trafia na nienajlepiej opłacane renty. Jak wytłumaczyć tym ludziom że państwa nie stać na emerytury gdy w prasie czytają o odprawie dla prezesa Orlenu z kilkutygodniowym stażem w wysokości milionów złotych?
Oczywiście że wielu ludzi w polsce żyje gorzej niż górnicy ale ich ewentualny bunt nie ma miejsca bo sa po prostu niezorganizowani, przykro mi że po 16 latach od przełomu na warszawskim bruku walczą górnicy z prewencją w której służy wielu chłopaków ze śląska, mogli się zetrzeć ze swymi ojcami i braćmi, to jest tak naprawdę dramat tej sytuacji...
należy jednak zrozumieć że górnicy to nie pielęgniarki i jeśli ktos chce im coś zabrać musi się liczyć z tym że się postawią. W europie zachodniej na którą wszyscy sie tak chętnie powołują mimo wieków kapitalizmu i wolnego rynku zagrożone branże strajkują i walczą o to co wg. nich się im należy ( górnicy i hutnicy w Niemczech, rolnicy w całej prawie Unii, pracownicy komunikacji itp. ) ale nie sądzę ( a wiem bo tam mieszkałem nieco...) by np. w niemczech komentator w oficjalnych mediach nazwał protestujących warchołami czy huliganerką...
W tej sprawie mnie przeraża coś innego: w mediach padają teksty jak za komuny: warchoły, niesłuszne protesty, pijani uczestnicy ( może byli ale tego nikt nie pokazał..) padają porównania do chuligaństwa. Niestety słyszałem to już przed 20-tu laty...