jacek teler Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> FunThomas Napisał(a):
> -------------------------------------------------------
> > To tak jak w tym starym kawale: kto pierwszy
> > wynalazł rower? - Rusek u Niemca w piwnicy :-)
> Na zimowej Netia K2... przy bitych -32C, Bogdan
> Jankowski ogrzewał "telewizorom" zamarzniętà Betę
> (takich kamer w publicznej TV było wtedy bodaj
> tylko sztuk2, a gostek któremu toto zamarzło
> biadolił, że "nie ma bez niej po co do kraju
> wracać, bo go szef za....!"). Bogdan Betę odmroził
> grzałkà na SPIRYTUS (szedłbym tym tropem w
> temacie recenzji Pani Beaty i owych argonautów z
> 1897r.)
Faktycznie maszynki spirytusowe i benzynowe (ogólnie: na paliwa płynne) są o wiele wydajniejsze i niezawodne w niskich temperaturach. Śperetus nie tylko w warunkach polarnych ma ponadto tę zaletę, że można go sobie aplikować wewnętrznie i zewnętrznie. Recenzentka wyraźnie jednak pisze, że "w odnalezionej po latach butli był jeszcze GAZ". Więc pierwsze skojarzenie miałem z montgolfierem.
> a gdy zdziwiony "telewizor" zapytał: "co
> to za ustrojstwo, co dało radę gdy już nic...?" Ja
> pokazałem delikwetntowi swojà >zdjelano v CCCP<
> powtarzajàc przy tym legendę, "że dzięki nim Ruscy
> przetrwali Stalingrad". Na co Bogdan uzupełnił:
> "przetrwali, bo wpierw zdobyli model...na
> Niemcach".
> (sic)
Dobra historyjka! Na marginesie: Sowieciarze byli zazwyczaj "innowacyjni inaczej". Weźmy na ten przykład ich sztandarową "markę", do dziś najszerzej rozpowszechnioną na świecie, najliczniej używaną i najsłynniejszą - prosty a niezawodny i skuteczny AK-47, dziwnie jakoś podobny do trofiejnego Sturmgewehr 44... Z awtomatem Kałasznikowa im wyszło, ale z automatem do oranżady (wzorowanym na Coca-Coli) nie bardzo, o czym przekonali się nasi alpiniści w Moskwie w 1958. Mimo licznych prób uruchomienia wajchą i "karmienia" diengami nie dawał się skłonić do działania, więc któryś z naszych zaczął walić piąchą po blachach. Nagle z boku otwarły się drzwiczki i wyskoczyła z wnętrza rozłoszczona babuszka i obsobaczyła ich, że "takije kulturnyje innastrance", a nie mają poszanowania dla cudu "sawieckoj tiechniki"
>
> > A na poważnie - historia dotyczy lotu balonem na
> > ogrzewane powietrze, więc "butla z gazem" i
> > sprawna "maszynka" zapewne były wyposażeniem
> > baloniarskim, a nie stricte sprzętem biwakowym
> > (primus marki Primus).
> Nie jestem specem od baloniarstwa, ale zdaje się
> że "na ogrzewane powietrze" to czasy poczàtku
> baloniarstwa (czyli bite 100lat wcześniej niż ci
> nieszczęśni polarnicy) . Stosunkowo szybko ten
> sposób zaniechano na rzecz mieszanek gazowych
> (np.wodorowych),a to za przyczynà m.innymi
> czestych pożarów i braku.... PALIWA do
> podtrzymywania ognia. Ich ("na ogrzane powietrze")
> renesans to lata 60te XXw. wiàże się z
> zastosowaniem.... palników na PROPAN.
> Ergo:
> twój trop - niezależnie od braku kompetencji
> polarniczych - sugerowałby że przynajmniej w
> baloniarstwie skandynawowie byli do przudu (o
> jakieś 70 bez mała lat).
Masz rację. Sprawdziłem, że inkryminowany balon Örnen był napełniony WODOREM. Więcej: [
weekend.gazeta.pl]
>
> > Recenzentka też "wynalazła" - stare gacie po
> > Wielickim w Betlejemce na strychu
> >
> [
wspinanie.pl]
> co do "starch gaci..." z imć Wielickim nie jestem
> aż tak blisko, więc się nie wypowiem,
Sam zainteresowany eksposiadacz nie potwierdza, ani też nie dementuje rewelacji Pani Beaty o bezcennym znalezisku w Betlejemce. Pozostaje nam chyba tylko liczyć na niezawodną dziennikarską dociekliwość w tej delikatnej materii jej redakcyjnych kolegów i koleżanek.