Aż się zarejestrowałem, żeby wypowiedzieć się w tym wątku. Nie jestem kozakiem, jestem raczej z boku środowiska,ale swoje w górach przez ostatnie dziesięciolecie zrobiłem. I kuwa nie wierzę w to co czytam. Objechaliście kanadola jak burą sukę, wielkie autorytety, za to, że prawdę powiedział?
Ja akurat komentowałem wyczyny tego typa zanim stało się nieuniknione i ostrzegałem, żeby przystopował, bo rodzice będą płakać. Gość wybiera się na drogę zupełnie nieadekwatną do posiadanych umiejętności, które w jego wykonaniu były żadne. Pierwszy sezon zimowy w Tatrach, ale wpierdala się w miejsca, które zagwarantują mu lajki na yt i piski podnieconych lewatyw, jaki to mistrz z niego. No to pokazał jaki mistrz. Nie wyciągnął żadnych lekcji ze swoich wyczynów na Jaworowym czy Orlej. Mało tego-gdy ktoś sugerował mu zdobycie jakiegokolwiek doświadczenia w warunkach obiektywnie bezpieczniejszych-zgrywał kozaka i pieprzył o tym, jak to życie nie jest dla niego wartością nadrzędną. To czemu niby ma być cicho nad jego trumną, skoro gość sam miał to w dupie? Trochę konsekwencji panowie.
Teraz gadanie o tym, że pasją żył. Taka to pasja, że wiedzy się nie chce zdobywać, ale subskrypcje na jutubie i owszem. I wcale nie chodzi mi nawet o kursy, ale wyznaczanie sobie celów, które są na aktualnym poziomie naszych umiejętności, ewentualnie nadają się do ich zdobywania. A tak? Kolejny produkt mediów społecznościowych, który dla lajka postanowił zagrać w rosyjską ruletkę i przegrał. Ciekaw jestem, czy byście mówili o pasji, gdyby ten sam typ wyjechał z liny bez węzła (co świadomie robił!) i spierdolił się na kogoś pod nim, samemu nie doznając uszczerbku. Albo czy mówicie o pasji, gdy ginie za kierownicą łebek, który kochał jeździć, więc zapierdalał po terenie zabudowanym 150km i czy nad tą trumną też milczycie.