makar Napisał(a):
-----------------------------------------------------
> Dla Ciebie jest "pewne", ale kim Ty jesteś, żeby
> oceniać?
> Jakie masz kompetencje wspinaczkowe i
> instruktorskie?
> Ilu wspinaczy wyszkoliłeś, żeby oceniać jak ktoś
> się porusza i jak używa sprzętu?
>
> Bo ja widzę tu wspinaczy z 20, 30, 40 i 50-letnim
> stażem wspinaczkowym i zbliżonym instruktorskim. I
> oni mówią, że nie masz racji, że ciszej nad tą
> tragedią, że teraz jest pora na zadumę, a nie
> powrzaskiwanie.
> I ja też Ci to mówię - ciszej.
Oni mówią, że nie mam racji w czym? Że gość nie wiedział co robi? Gdyby któryś z instruktorów powiedział, że tak nie było to pora postawić krzyżyk na jego karierze. Więc jeśli tak twierdzisz, może pora zastanowić się w jakim miejscu stoisz?
Czy trzeba być instruktorem z 80-letnim stażem by ocenić, że gość był zupełnym laikiem z wielkim ego i włączonym trybem nieśmiertelności? Takie argumenty podnosisz w obliczu tego, co się stało? Idąc tym tokiem rozumowania popadamy w paradoks, w którym chwalimy kogoś, kto ginie w górach "z pasji" lecz bez jakiejkolwiek wiedzy, za to szydzimy i zamykamy usta ludziom, którzy z tej samej pasji ośmielą się powiedzieć coś o oczywistych błędach - "bo nie są instruktorami".
Nie sądzę, by jego siostry czytały to forum. Zresztą nawet gdyby - nie piszę niczego, co uwłaczałoby jego życiu czy świadczyłoby o tym, że nie szanuję ich cierpienia czy tragedii. Wręcz przeciwnie. O takich rzeczach trzeba mówić, bo milcząc lub "szanując co zaprezentował" przyzwalamy na to, by inni szli w jego ślady i dostrzegali w tej śmierci jakieś piękno i sens.
W głowie mi się nie mieści, że taki obraz przedstawiają właśnie instruktorzy.
Więc może to Wy nie powrzaskujcie, pieprząc o tym, jak to szanujecie co zaprezentował, jak to gór nie kochał i w ogóle prawie był drugim Honnoldem. Więcej świeczek w internecie postawcie i zjednoczcie się z rodzinami. Tydzień minie, weźmiecie nową grupkę na kurs, lajf gołs on. Po co Wam wrzeszczeć nad trumną kozaka?