Ale ja już właśnie nawet nie o tym czy aluminiowe czy stalowe, niebieskie czy różowe. To są szczegóły.
Mówię o fakcie że były stare, zjebane, skiturowe i powiązane sznurkami. Podobno nawet zjebane od miesiąca, czy tam już przywiezione rozwalone nie wiem.
Siedzieli tam parę miesięcy pełno wspinaczy, w okolicy także wspinacze pakistańscy, tragarze itd. i nikt nie byli w stanie ogarnąć dodatkowej pary raków? Czy też kupić mu nowych przed wyprawą, albo zabrać jakiś jednych na zapas dla ekipy na wypadek jakby się coś spierdoliło?
Tych samych raków które mają zakres regulacji na oko +/-5 rozmiarów i to w dodatku pod buty na automaty? Gdzie wszyscy na wyprawie mogli by mieć jeden ten sam model za parę stówek? przy kosztach liczonych w grubych bańkach?
Niezależnie czy wrócił by cały ze szczytu czy nie(świec Panie nad Jego duszą) ale czy żywy czy martwy to taka sama polska popelina.