Robicie sobie jaja, ale temat jest, bo wciąż są sprzeczne wersje, jakie tam rzeczywiście były warunki pogodowe. Jedni (np. wysoka komisja) twierdzą, że było nieźle jak na te okoliczności - nie tak zimno ("tylko" minus 30), bezwietrznie i w ogóle komfortowo - więc nie rozumieją, o co tyle krzyku, że zima, Karakorum, itd. Drudzy, w tym uczestnicy ataku szczytowego (co co przeżyli), że wręcz przeciwnie - odczucie mrozu było masakryczne i nie dało się nawet 5 minut zaczekać. A.Małek w jakimś wywiadzie powiedział, że temperatura odczuwalna była minus 50 - nie wiem, jak to oszacował (albo jak to "odczuwał"), ale jeśli rzeczywiście tak było, no to faktycznie taka temperatura to już granica hipotermii. A przecież T.Kowalski jednak ok. 12 - 12.5 godziny przetrwał w tej temperaturze prawie bez ruchu (no bo przeszedł przez ten czas odcinek od głównego do Rocky Summit, pewnie kilkaset metrów), będąc przytomny i zdolny do kontaktowania się z otoczeniem.
Czyli co z tą temperaturą było w końcu?