Księżniczka Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> AndrzejZ Napisał(a):
>
> Czy to wszystko dlatego, że nie chciałam/ nie
> mogłam wziąć udziału w Orgii?
Nie, broń boże!
"Kuracja" vel O.R.G.I.A. ma się jeszcze całkiem dobrze :)
Ja rzeczywiście jestem zwolennikiem prostoty (niektórzy mówią: prostactwa :)
w opisywaniu różnych rzeczy.
Jako czytelnik od recenzji zwykle oczekuję
- wytknięcia przez recenzenta błędów merytorycznych (jeśli takie są)
- krytycznej i konkluzywnej oceny
- i żeby wszystko było jak najprościej
Zwykle też szukam konkluzji w postaci: co właściwie autor ma do powiedzenia
i oceny/uzasadnienia, czy to ma ręce i nogi.
Najczęściej publikowane w druku recenzje (jeśli to recenzją można nazwać)
są laurko-reklamami. Z kolei Beata, jak zauważyłęm, lubi wygłaszać bardzo
autorytatywnie ostre opinie, co poniekąd zaciekawia czytelnika (a przynajmniej mnie).
Tyle, że opinie Beaty najczęściej uwarunkowane są przez "problemy edytorskie",
co dla mnie jest zupełnie drugorzędne, a do tego ponadto maja charakter
"absolutny", gdy wg mnie takie oceny maja sens tylko w odniesieniu do analogicznych
innych dzieł, a nie do jakiejś abstrakcyjnej idei której nikt jeszcze nie skonkretyzował.
Moje uwagi nie są złośliwe w intencjach. Niewątpliwie masz talent
do "górnolotnego pisania", czego większość ludzi nie potrafi.
Ale w przypadku popularnych (=dla "masowego odbiorcy",
a nie profesjonalnych krytyków) recenzji z popularnych (w sensie -
dla każdego) książek, jak na mój gust, zbytnio je "udziwniasz"
(z punktu widzenia zwykłego czytelnika, jak ja).
Jeszcze a propos tej nieszczęsnej "literatury górskiej".
Moim zdaniem człowiekiem, który miałby coś do powiedzenia na temat
swoich relacji do gór (i jednym z niewielu) jest Wojtek Kurtyka.
Niestety, nie znam go osobiście, ale śledzę jego rozmaite
wypowiedzi, głównie w wywiadach i stąd to moje przekonanie.
I nie z powodu jego (bardzo wybitnych skąd innąd) osiągnięć alpinistycznych,
ale z powodu tego co czasami gdzieś mówił.
Jest dość znamienne, że akurat on nie napisał ani jednej "książki górskiej"
ani innych dzieł "literackich" z tej tematyki!!
NB znalazłem ostatnio ciekawy jego stary wywiad z Orłowskim. Natomiast nie znalazłem
nigdzie dobrego wywiadu z Kurtyką.
Mam też wątpliwości w poruszonej przez Ciebie kwestii "zrozumienia/niezrozumienia"
(w ogólnosci, a niekoniecznie w odniesieniu do tej pani von Arx).
Nie wydaje mi się, aby trzeba było być marynarzem, żeby zrozumieć "Człowieka i morze".
W zasadzie to wtedy prawie nikt nic by nie mógł zrozumieć :)
Oczywiście, ciężko (niemożliwe) jest wyjaśnić ślepemu od urodzenia różnicę w percepcji
(elementarnym doznaniu) koloru czerwonego i żółtego. Jednak to dotyczy tylko samych
doznań elementarnych. Na bardziej abstrakcyjnym (ogólnym) poziomie można dość łatwo
i ślepemu wyjaśnić czym różni się fala elektromagnetyczna światła żółtego i czerwonego.
O ile dobrze zrozumiałem (? - bo książki nie czytałem), to ta pani bardziej zwracała uwagę
na metry, sekundy i inne liczby niż jej "obiekt wywiadowczy". To chyba nie jest kwestia
zrozumienia (choć w pewnym skrócie myslowym tak możnaby powiedzieć), ale raczej
różnego podejścia. Jedne wychodzi na jakiś pagórek ze stoperem, miarką i podnieca się liczbami, a drugiego to zupełnie nie interesuje. Może zreszta i ta sama osoba wychodzić
na ten sam pagórek dwa razy i za każdym razem z innym nastawieniem... To raczej kwestia
gustu.
Problem "motywacji" uważam za bardzo ciekawy sam w sobie i stosunkowo słabo wyeksploatowany (?). Nie wiem czy w tej książce coś na ten temat jest, ale w recenzji nie ma.
Serdecznie Cię pozdrawiam!