AndrzejZ Napisał(a):
-------------------------------------------------------
Śpieszę z odpowiedzię
>
> Oczywiście, każdą tezę dość łatwo jest
> sprowadzić do absurdu.
> Jednak Artur zapewne nie miał na myśli sytuacji
> "uzasadnionych" (np. w ścianie), ale skrajne (np.
> przed schronem w Moku).
Chcąc nie chcąc, część podejść pod drogi wspinaczkowe prowadzi przez Moko, zatem mam brać dwa plecaki? jeden do Moka, a drugi powyżej schronu na wspin?
Rozumiem, że tak naprawdę chodzi Ci o tych, co idą przede wszystkim do Moka, a nie na wspinanie. W takim wypadku rewia szpeju owszem, może budzić takie, a nie inne emocje. Tylko wydaje mi się, że osoby chcące brylować w towarzystwie sprzętem raczej zostają w skałach, bo tam łatwiej dowieźć swoje skarby, niż wtargać na grzbiecie do Moka.
>
> Noszenie szpeju na wierzchu nie ma nic wspólnego
> z "bezpieczeństwem" - a wręcz przeciwnie,
> łatwiej zawadzić o coś taka "choinką" niż
> samym plecakiem.
Sprzęt na plecaku niesiesz na podejściu, a wspinanie z 50tką na plecach nie musi być komfortowe. Szpej i tak jest na Tobie w ścianie, a na plecach masz małe coś, co nie przeszkadza podnieść głowy, sięgnąć do szpejarek z tyłu uprzęży.
> Zasadniczo podobną manierą jest noszenie
> przysłowiowego kubka, jak i szpeju, choć kubek
> jest "skromniejszy". Myślę, że właśnie o ową
> "skromność" praojcom chodziło. W dawniejszych
> czasach sprzęt był raczej większy i cięższy,
> a mimo to jakoś się "dało". A teraz chodzi się
> bez młotka, bez haków, bez wełnianych swetrów
> etc. i nagle nie może się zmieścić...?? Do
> tego chodzi się na drogę o rzut beretem od
> schroniska.
ale pakujesz się do plecaka 20-35 litrów, a nie 50+, stąd różnica w problemach z pakowaniem. Co do wyboru dróg niestety masz rację. Wspinamy się na krótkich, bliskich drogach. Przynajmniej większość.
> Z Alpami ni ma tego w ogóle co porównywać, bo
> to inny sprzęt, inne odległości etc.
Nie do końca chyba tak jest. Coraz więcej w Alpach, skalnego wspinania, coraz więcej light and fast. Zatem góry te przy takim podejściu, różnią się tylko długością dróg. Styl wspinania staje się podobny. Zaznaczam, że mogę się mylić, Jak coś, poprawcie, ale obserwując newsy brytanowe, to tak to z boku wygląda.
> Co do "Panowania" to przyczyna jest chyba dość
> prosta i nawet widoczna na tymże Forum (pytania w
> rodzaju: "A kim ty własciwie jesteś, zeby
> jakieś opinie swoje wyrażać?"). Obecnie jest
> chyba większe "rozwarstwienie" szeroko
> rozumianego "środowiska górskiego". Liczba
> "herosów wspinania" raczej wzrosła i zwracając
> się do takiego herosa zbyt bezposrednie może
> być uznane za obrazę majestatu. Więc każdy
> woli uniknąć tego, zby zostać nazwany jakąś
> bardziej dosadną wersją "konia"...
>
Tutaj nie wiem, trzymam się z dalek, z boku i chcę robić swoje
> W każdym razie moje obserwacje z Tatr są
> podobne, jak obserwacje Artura. I także nie
> uważam tego za dobry kierunek. Tyle, że tzw.
> "środowisko" jest, jaki jest i chyba na to nie ma
> już rady :)
> Jeśli żrą się już prawie wszyscy ze
> wszystkimi (vide dyskusje na Forum, liczne procesy
> sądowe etc.) to trudno oczekiwać
> "przyjacielskich odzywek"...
>
> P.S.
> Ze starszym pokoleniem, do którego się także
> zaliczam, mimo wszystko, jest pod tym względem
> dużo lepiej. I wg mnie maja mniej "przewrócone w
> głowie" - nawet ludzie z dość znanymi
> nazwiskami, co sam nie raz doświadczyłem. Wydaje
> mi się, ze jest z tym także lepiej (normalniej?)
> u Słowaków. Może u nas jest większa "duma
> narodowa"...?
Do powyższych trudno mi się odnieść, więc nie komentuję.
Dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam