iLeszek Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Arturze
> Jestem ot właśnie takim wspinaczkowym "zółtodziobem", o ile rozumiem Twoje zdziwienie
> o formę "pan" o tyle nie bardzo pojmuję, o co chodzi z tym sprzętem przy plecaku? Poważnie
> proszę, napisz mi genezę tego zwyczaju by wszystko chować do środka. Oraz dlaczego lina
> przy plecaku budzi takie hmm obrzydzenie??
>
> - współczesne plecaki mają troki do doczepiania liny pod klapą, a nie na dnie plecaka, więc je
> wykorzystuję tak jak projektant przewidział. - w Alpach wszyscy noszę szpej na zewnątrz i
> nikogo to nie dziwi ani nie oburza. czemu u nas jest inaczej?
> - lepiej chyba przytroczona lina do plecaka, niż jet boil, kubek, termos czy gore, bądź buty do
> wspinu.
Oczywiście, każdą tezę dość łatwo jest sprowadzić do absurdu.
Jednak Artur zapewne nie miał na myśli sytuacji "uzasadnionych" (np. w ścianie), ale skrajne (np. przed schronem w Moku).
Noszenie szpeju na wierzchu nie ma nic wspólnego z "bezpieczeństwem" - a wręcz przeciwnie, łatwiej zawadzić o coś taka "choinką" niż samym plecakiem.
Zasadniczo podobną manierą jest noszenie przysłowiowego kubka, jak i szpeju, choć kubek jest "skromniejszy". Myślę, że właśnie o ową "skromność" praojcom chodziło. W dawniejszych czasach sprzęt był raczej większy i cięższy, a mimo to jakoś się "dało". A teraz chodzi się bez młotka, bez haków, bez wełnianych swetrów etc. i nagle nie może się zmieścić...?? Do tego chodzi się na drogę o rzut beretem od schroniska.
Z Alpami ni ma tego w ogóle co porównywać, bo to inny sprzęt, inne odległości etc.
Co do "Panowania" to przyczyna jest chyba dość prosta i nawet widoczna na tymże Forum (pytania w rodzaju: "A kim ty własciwie jesteś, zeby jakieś opinie swoje wyrażać?"). Obecnie jest chyba większe "rozwarstwienie" szeroko rozumianego "środowiska górskiego". Liczba "herosów wspinania" raczej wzrosła i zwracając się do takiego herosa zbyt bezposrednie może być uznane za obrazę majestatu. Więc każdy woli uniknąć tego, zby zostać nazwany jakąś bardziej dosadną wersją "konia"...
W każdym razie moje obserwacje z Tatr są podobne, jak obserwacje Artura. I także nie uważam tego za dobry kierunek. Tyle, że tzw. "środowisko" jest, jaki jest i chyba na to nie ma już rady :)
Jeśli żrą się już prawie wszyscy ze wszystkimi (vide dyskusje na Forum, liczne procesy sądowe etc.) to trudno oczekiwać "przyjacielskich odzywek"...
P.S.
Ze starszym pokoleniem, do którego się także zaliczam, mimo wszystko, jest pod tym względem dużo lepiej. I wg mnie maja mniej "przewrócone w głowie" - nawet ludzie z dość znanymi nazwiskami, co sam nie raz doświadczyłem. Wydaje mi się, ze jest z tym także lepiej (normalniej?) u Słowaków. Może u nas jest większa "duma narodowa"...?
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2010-08-16 13:42 przez AndrzejZ.