Witajcie!
Jaka AFERA? Kucie było techniką podnoszenia trudności w tych czasach - "signum tempora" jak powiedziałby człowiek z fakultetem.
Faktem jest, że Szalony przez dwie dekady wyznaczał kierunki rozwoju polskiej wspinaczki skałkowej i trochę górskiej. Wartość jego dokonań można mierzyć według ludzi, z którymi rywalizował – ich lista znajduje się w powyższych postach.
Zastanawia mnie tylko ciągłe odgrzewanie tematu. Co jakiś czas jest akcja p.t. „dokopać Szalonemu”. Czy naprawdę jedynym sposobem budowania swojego wizerunku jest negacja innego. Szczególnie takiego, który ze względu na „wyrazistość” poglądów jest dość łatwym obiektem. A może chodzi o psychologiczne „danie w ryj” interlokutorowi, co chwilę podrzucając tekst „Ale ty i tak jesteś czarny!”. Ja myślę, że adwersarze Piotra powinni udowodnić nam, że są lepsi. I nie chodzi o prowadzenie dróg (nowych, czy starych). Ciężko mi znaleźć w panteoniku naszego środowiska, osoby, która zrobiła tyle, co Szaleniec dla „status quo” polskiego wspinania. Niech ci inni swoimi działaniami wspinaczkowymi i okołowspinaczkowymi udowodnią, że Szalony przy nich to „mały pikuś”, ale niech ich działania mają przełożenie na przyszłość polskiego wspinania - tak jak miały działania Szalonego. Wtedy uznam ich zasługi i dołączę ich do listy, na której znajduje się Szalony – tak dołączę, ale nie zastąpię!!!
Język Szalonego czasami odpycha, a jego poglądy są czasami dla mnie !nie-do-przyjęcia!, ale będę cenił Go za to, że dzięki niemu i wymienionym wyżej osobom żyję dzisiaj w lepszym świecie wspinania.
Boy-Żeleński napisał: „Krytyk i eunuch z jednej są parafii, obaj wiedzą jak trzeba żaden nie potrafi.”
Staram się o tym pamiętać, gdy otwieram usta, czego i innym życzę!
Żyjcie wiecznie
Jumbo
Ps. W dzisiejszym świecie wspinaczkowym funkcjonuje parę osób, które naprawdę zasługują na potępienie. Proponuję zająć się tymi innymi – tak dla równowagi.