AndrzejZ Napisał(a):
-------------------------------------------------------
>
> Być może niefortunny (?) jest termin "wyprawa
> partnerska" używany powszechnie jako
> przeciwieństwo "wyprawa z przewodnikiem" ("guided
> tour"). Jak ktoś ma lepsze propozycje nazewnicze
> - można podawać.
Ja przecież właśnie napisałam propozycję: "płatna organizacja".
Skoro termin "wyprawa partnerska" został pożyczony od prawdziwych wypraw partnerskich, to jak te pierwsze należałoby teraz nazwać? Musi być przeciez jakieś rozróżnienie.
Co do serii Twoich wypowiedzi:
Jestem ZA i zarazem przeciw. Rozumiem założenia typu usługodawca-usługobiorca.
Uważam że potrzebna jest jakaś pośrednia forma między p r a w d z i w y m i wyprawami partnerskimi, a wyprawami z przewodnikiem. Ale w tej formie, w jakiej teraz to jest możliwe, powstaje luka, która umozliwia np. to, że jakiś niedorobiony górołaz mitoman o wygórowanym poczuciu własnej wartości założy tez sobie taką "organizację", zbierze grupę naiwniaków, co będą w niego wierzyć jak w boga i ktoś zginie.
Forma pośrednia jest potrzebna - bo jak już napisałam - dla mnie by to było uwłaczające iść z przewodnikiem. Nie chcę być prowadzona za rękę. W razie choroby "lidera" chcę mieć możliwość działania bez niego. to jest KWESTIA WOLNOŚCi.
ALE CHCĘ, ŻEBY NA RYNKU ZOSTALI TYLKO CI DOBRZY. trzeba obmyślić jakies metody selekcji tych firm. ale jeśli jest to niemożliwe, to jakie wyjście zostaje? Kompromis niestety. Wiesz jaki.
Co do Matterhornu:
Gdyby była taka sytuacja, że ja jadę z taką wyprawą na jakąś górę, chcemy iść, ale lider nie czuje się siłach, idę sama na własną odpowiedzialność. Że na wlasną odpowiedzialność - to jest jasne, już zanim wyprawa się zacznie. I załóżmy że spadłabym ze szczytowej grani. Nigdy w życiu, jako trup, nie chcialabym, żeby ten lider teraz z powodu mojej samodzielności musiał ponosic jakieś konsekwencje.
WSTAŁABYM Z GROBU, ŻEBY GO WYBRONIĆ.
Zmieniany 3 raz(y). Ostatnia zmiana 2009-07-17 14:10 przez laura palmer.