trz Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> W wątku o narciarstwie chętnie się wypowiem -
> mea-west, choć z nazwy jest mi bliska, bo mojego
> wujka pilota dwa razy ratowała od śmierci w
> Kanale Angielskim, tym razem poglądowo jest mi
> daleka i daleka też od realiów narciarskich.
> Niestety wyciągi są konsekwencją marzeń
> pionierów narciarstwa - takich jak Zaruski et
> consortes. Nijak się nie da z tradycji
> wyciagnąć pięknoduchowych wniosków.
> Wartością nadrzędną było, jest i będzie
> zjeżdzanie, a nie tak jak u nas - "włażenie".
> I choć nad wyraz cenię sobie pobyt z deskami w
> górskiej dziczy i zakładanie śladu, to
> dostawanie się pod gorę zawsze będzie mnie
> wkurwiało i bede się starał je uprościć jak
> tylko można.
> Na turach też nie moge sie przekonać, że
> podchodzenie jest wartością samą w sobie.
> Podchodzenie mnie wkurwia, odwrotnie
> proporcjonalnie do tego jak zjazd jest zajebisty.
> I to tyle w temacie ode mnie
No ciekawy pogląd.
Rozumiem jakie potrzeby człowiek zaspokaja w zjeździe, i akceptuję to że sa tacy co wolą z górki. Problem jak zwykle w tym, że podobno dla nich konieczna jest kolejka na Babia Górę, i na każda inną, koniecznie zaczynająca się na parkingu a zakończona paróweczkami i piwkiem w olbrzymim hotelu grającym jakaś fajną muzykę np. disco polo, albo jodłowanie. Umiesz wyjaśnić jaką rolę w Prawdziwym Męskim Narciarstwie Zjazdowym gra ta porąbana muzyczka z megafonów na maksa ( Golec Łorkiestra? tak?) Z obserwacji wiem, że jest ona ważniejsza niż jakiekolwiek elementy techniki, sprzętu czy nastawienia...;-);-);-).-);-)
Am I hard enough
Am I rough enough
Am I rich enough
I'm not too blind to see