"Fakt że obcokrajowcy na naszym terenie są zobowiązani do przestrzegania naszych ustaleń uważam za oczywisty, zaś istnienie ograniczeń a co za tym idzie konieczność uczestnictwa instruktora polskiego w zagranicznej wyprawie nie uważam za zbrodniczo ograniczający czyjeś przyrodzone prawa ( aż śmieszne że taka uwaga zdaje się konieczna)".
Nie tak do końca jest jak piszesz. Jak napisał już Jacooś na forum speleo:
"Pójście z instruktorem do jaskini jest mozliwe tylko wtedy gdy uczestniczysz w kursie (instruktor nie jest "przewodnikiem jaskiniowym" - może brać do jaskini osoby nieprzeszkolone tylko w trakcie szkolenia, a szkolenie mogą przeprowadzac tylko kluby zrzeszone w PZA". To, że instruktor bierze na siebie gościa z zagranicy to jego dobra wola, ale to nie jest kurs. Żeby grotołaz z zagranicy chodził legalnie po naszych jaskiniach musi mieć kartę taternika jaskiniowego (kurs trwa rok).
Poza tym - grotołazi przyjeżdżający do nas, to najczęściej nasi koledzy z którymi działamy na wyprawach zagranicznych, niejednokrotnie w ich kraju, wiemy co potrafią, niektórzy mają przecież większe doświadczenie - po co na takim wyjściu do jaskini ma być instruktor z urzędu?
"Niemniej istnieje cała gama możliwości nie likwidująca karty a dopuszczająca ruch obcokrajowców, od wymogu uzyskania licencji na wejście, przez obowiązek jedynie zgłoszenia, do czysto administracyjnych rozwiązań jak wpłacenie kasy w celu automatycznego uzyskania dostępu itp"
Ale tu piszesz o różnych możliwościach dostępu - jaki on by nie był nie wejdą, bo nie posiadają uprawnienia. Niezależnie od tego zdecydowanie najlepszy jest kontakt z klubem speleologicznym (tak jak to działa w drugą stronę).
"Proszę wybaczyć, ale realizacja idei wolności absolutnej dla każdego i w każdych okolicznościach nie jest nawet utopią. To po prostu szkodliwa koncepcja, zwłaszcza wobec dynamicznego wzrostu zainteresowania spotami tzw. ekstremalnymi ( w mojej prywatnej definicji są to te których używa do reklamowania produktów skierowanych do grupy wiekowej 16-30 letnich mężczyzn o pokaźnych dochodach i niskim wykształceniu), połączonego z rosnącą analfebetyzacją wtórną społeczeństwa".
Nie słyszałabym, żeby ktoś chciał, żeby do jaskiń wchodzili wszyscy, zwłaszcza wymienieni przez Ciebie powyżej.
"Np. wystarczy aby osoby prowadzące działalność naukową miały stosowne dokumenty, ewentualnie zgłaszały fakt prowadzenia takowej".
Naukowcy na swoje badania dostają zezwolenie, choć zgodnie z prawem muszą mieć kartę (i ją posiadają, bo większość najpierw zaczęła chodzić po jaskiniach, a potem zajęła się nauką). Chodziło mi o sekcje speleologiczne na uczelniach, które chodziły do łatwych jaskiń i coś tam robiły pożytecznego (z nich do klubów przychodziły osoby, ktore chciały coś więcej).
"Ponadto zawsze uczelnia może wynająć instruktora, dlaczego to jakiś problem?"
Przez kilkadziesiąt lat to funkcjonowało bez instruktora i było dobrze (a poza tym to nie są kursy).
"Najważniejszym efektem działalności tego stowarzyszenia w moim odczuciu jest zbudowanie świadomości że za pewne rzeczy odpowiadamy wszyscy, i że pewne dobra, nie są nam przyrodzone, i mogą zostać nam odebrane. Jedyną drogą do zapobieżenia takiemu scenariuszowi jest edukacja".
Zgadzam się z Tobą
Pozdrawiam
Ditta