bodziu Napisał(a):
> > Pytanie za dwieście punktów - czy jest możliwe, że
> > przeciwnicy nowych przepisów (powołujących instruktorów
> > sportu i rekreacji) celowo doprowadzili do sytuacji, w której
> > poziom szkolenia został zaniżony, w nadziei na skompromitowanie
> > powstającej konkurencji PZA?
> Olgierd
> Zaczynam się o Ciebie obawiać.
> "to celowe..." wiąże się z kasą, przerobem.
> Krócej, łatwiej, z mniejszym wysiłkiem, zasadę
> zwerbalizował
> niejaki Kopernik.
Nie zauważyłem odpowiedzi na moje pytanie, kto te
kursy organizował. Zakładam, że mogła to robić tylko pezeta.
W takim razie ośmielę się przypomnieć Twój argument -
twierdziłeś, że papier od skałkowego instruktora PZA
daje promocję na kurs tatrzański, bo instruktorzy PZA
to gwarancja jakości.
A kto, do licha, szkolił instruktorów sportu, jeśli nie
instruktorzy PZA? Kto odpowiada za żałosny (nie zawsze,
mowa jedynie o przypadkach opisanych przez Świętego)
poziom kursów instruktorskich?
Dlaczego wierzysz w papier wystawiony przez instruktora PZA
kursantowi skałkowemu, a nie wierzysz w papier wystawiony
instruktorowi sportu? Jak to się dzieje, że tacy rzetelni instruktorzy,
jakich macie w PZA, przyjmują na kurs instruktorski byle kogo, i
nie potrafią wyszkolić? Przecież odpowiedzialność związana
z kursem instruktorskim powinna być znacznie większa,
niż ze skałkowym...
Skąd wiesz, że w przypadku zwykłych kursów skałkowych
instruktorzy PZA również nie lecą na kasę, przyjmując
byle kogo i szkoląc "na chybcika"?
Jeśli robią to w przypadku kursów instruktorskich, to pewnie
może się też zdarzyć na skałkowych, nieprawdaż?
P.S. Wszystkie powyższe słowa uznaj za niebyłe, jeśli
nie jest prawdą, że kursy instruktorskie są prowadzone
przez szkoleniowców PZA.