Re: PZA - uwagi przed sezonem szkoleniowym

bodziu Napisał(a):

> Skoro już tak zamartwiasz się klientami to odpowiedz
> dlaczego nie nazywasz nieuczciwością tego, że są
> (nieliczni, ale są) instruktorzy sportu, którzy powołując
> się na "programy szkoleniowe PZA"

[...]

Takie działanie również nazywam nieuczciwością.
Tyle, że na brytanie pojawił się manifest gloryfikujący
szkolenia PZA, zawierający propagandowe tricki -
stąd mój atak wymierzony jest w autorów tego
manifestu.
Gdyby ktoś tu ogłaszał, że szkoli wg PZA a ja bym
wiedział, że nie szkoli, to też bym atakował tego
kogoś, pewnie nawet ostrzej. W miarę wolnego
czasu, oczywiście.

A propos punktów, które wymieniłeś - są one
istotne nawet dla kursanta, który chce się uczyć
tylko wspinania po drogach obitych.
Umiejętności zbudowania własnego stanowiska
(choćby po to, by sobie zrobić auto przy zakładaniu
wędki z właściwego, trudno dostępnego stanu),
samodzielnego zjazdu, podchodzenia po linie,
asekuracji cięższych odpadnięć (zrzutnia) - powinny
być w programie każdego szkolenia skałkowego,
czy to sportowego, czy pezetowskiego.
Jedyny kontrowersyjny punkt to wg mnie kości i friendy.
Zawsze lepiej, jak instruktor coś tam o nich powie i
coś tam pokaże, choćby z ziemi, niż jak przemilczy.
Ale czym innym jest małe demo, a czym innym nauka
wspinania na własnej.

Uważam, że można przeprowadzić dobre szkolenie
skałkowe wg własnego programu, nie w pełni
zgodnego z programem PZA. Można, i warto,
wzorować swój program szkolenia na programie
PZA, ale nie fair jest nazywanie go programem PZA,
tak jak nie fair jest sprzedawanie najlepszego nawet
samogonu jako markowej whisky. Kwestia znaków
towarowych :-)

> Dlaczego nie nazywasz nieuczciwymi ludzi, w tym
> instruktorów sportu, którzy szkolą w górach nie
> posiadając wymaganych uprawnień instruktora
> wspinaczki wysokogórskiej?

To samo w sobie nie jest nieuczciwe, choć pewnie
jest niezgodne z prawem (niestety). Nieuczciwe
jest dopiero kłamstwo na temat uprawnień, którymi
się rzekomo dysponuje.
Jestem zwolennikiem pełnej wolności i pełnej
odpowiedzialności za to, co się robi. Nie miałbym
nic przeciwko temu, żeby szkolił mnie w górach
ktoś "bez uprawnień", o ile posiadałby stosowne
umiejętności. Takie organizacje jak PZA powinny,
moim zdaniem, jedynie certyfikować instruktorów,
dając kursantom coś w rodzaju gwarancji właściwego
szkolenia. To oczywiście mrzonki, wiem, że nigdy
tak nie będzie.