bodziu Napisał(a):
> Ty jakoś moje omijasz. Proszę ustosunkuj się do
> tego:
[...]
Hmm. Albo nie zaktualizowałeś wątku, albo moja
odpowiedź umknęła Twojej uwadze.
> Przecież chodzi Ci o dobro klientów.
Ja jestem tylko szeregowym wspinaczem niedzielnym,
który chwilowo ma w pracy do zrobienia coś tak potwornie
nudnego, że woli pisać na forum...
O dobro klientów, w tym wypadku - wspinaczy i kandydatów
na wspinaczy, powinien raczej dbać zrzeszający ich związek.
A zatem PZA i znacznie bardziej Ty, niż ja.
Mam nadzieję, że jesteś przekonany co do czystości intencji
kryjących się za Manifestem, tzn. że stoi za nim jedynie dbałość
o dobro potencjalnych kursantów, a interesy szkoleniowców
PZA są tu najmniej istotne.
Chciałbym również mieć takie przekonanie, ale jakoś
nie mam. Z mojego punktu widzenia instruktorzy sportu
i rekreacji są dla PZA jakąś tam konkurencją. Konkurencja
sama z siebie jest zdrowa i sprzyja dobru klienta.
Co więcej, PZA i tak w jakiś sposób tę konkurencję
kontroluje (bo w końcu kto wyszkolił tych konkurencyjnych
instruktorów?). W tym kontekście nie podoba mi się ani
propagandowy, faworyzujący PZA ton manifestu, ani
nierówne traktowanie absolwentów kursów w dostępie
do dalszych szkoleń, na które PZA ma już monopol.
Uważam, że znacznie lepszy byłby system, w którym o
przyjęciu na kurs tatrzański decydowałyby jakiś rodzaj
egzaminu wstępnego, a nie papierek od "swojego człowieka".
Na tę kwestię już mi zresztą odpowiedziałeś:
"a ja uważam, że kopernik był kobietą".
Zabawne jest to, że gdyby był kobietą, to nie mógłby zrobić
kariery ani w hierarchii kościelnej, ani w wojskowości,
ani w nauce. Wtedy o możliwości szkolenia się decydowała
płeć, dzisiaj - trafność wyboru pierwszego etapu kształcenia.
Jedyny właściwy wybór to PZA, pozorna konkurencja jest
skazana na porażkę. Lub na unifikację (nawet fajne wyjście,
tyle, że nie rozwiązuje wszystkich problemów - np.
dotyczących absolwentów kursów sprzed unifikacji).