Ostatnia niedziela. Wczesne popołudnie. Idziemy sobie spacerkiem z młodszym synem na Turbacz. Piękna pogoda, horyzont przydymiony ale i tak widoki przecudnej urody. Cisza, Ludzi malutko, prawie wcale... I nagle ryk!!! czterech kretynów; 2 na quadach, 2 na motorach, przeryło szlakiem w kierunku schroniska. Dzieciak się wystraszył, na szczęście nikt nikogo nie potrącił. Ale za miesiąc...? W pełni sezonu. Ile ofiar ?
Potem spotykam ich w schronisku - motocyklistów-tubylców - akcent i zażyłość z dzierżawcą. Sączą piwo, wsiadają na motory i dalej. Goprowcy przyglądają się temu i nic...
Czy dojdzie do tego, że jak zimą na stokach widzimy policjantów na nartach to latem będą patrolować szlaki ?
Tylko czy pieszo czy na motorach ?
Jakżesz ten Świat się skiepścił... o tempora, o mores,,,