Re: Lądel- wypadek

hehe, Bodziu. cos mi przypomniales. niezle pasuje do tego watku bo sytuacja doslownie odwrotna.
zabieram sie za prowadzenie przedprzedostatniego wyciagu. sytuacja rozluzniona bo co prawda caly dzien klebily sie chmury ale na chwile wyszlo slonce i to tak ze od razu sie goraco w butach zrobilo. zeby jak najszybciej skonczyc droge i zdarzyc przed burza probuje zrobic 2 wyciagi naraz. mieszcza sie w linie na styk, po zrobieniu stanowiska wyciagam niecaly metr liny. i nic. nastepuje okolo pol godziny czekania. dre sie do ochrypniecia. daje sygnaly lina. mozesz isc. nie tylko ze nie idzie ale daje te same sygnaly z powrotem. jakbym to ja mial isc! Dzwonie na komorke. wylaczona. zaczynam wymyslac co sie moglo stac. jak na filmie amerykanskim przelatuje mi przez glowe obrazek z ostatniego momentu na ostatnim stanowisku: wlasnie sciaga buty! Ciagne na wszelki wypadek 3 razy, przerwa potem znowu 3. sygnal chodz. za chwile z dolu to samo. ostatni friend jakies 8 metrow podemna. ale pancerny. odwiazuje sie od stanowiska i zaczynam schodzic. robie stanowisko przy friendzie. stad juz troche slychac.
But jej spadl!