Re: Lądel- wypadek

kominiarz Napisał(a):
-------------------------------------------------------

>
> A nie słyszałeś o podwójnych zabezpieczeniach?
> To, że mówiąc "mam auto" nie upoważniam partnera
> do zaprzestania asekuracji, to pierwsze
> zabezpieczenie.
>

OK, Kwestia umowy i możliwe do wykonania w większości sytuacji przy wspinaniu skałkowym. Ale co gdy droga ma np. 40m a macie linę 50 m. Partner będzie zjeżdżał na przyrządzie.
Partner dochodzi do stanowiska, krzyczy "Mam auto". Masz wątpliwości i żądasz powtórzenia komendy. Słyszysz ponownie "Mam auto" i co? Teraz już musisz uwierzyć partnerowi wypiąć przyrząd i pozwolić mu wybrać linę ("Wybieraj").
To samo zdarza się często na krótszych drogach gdy po skończeniu drogi decydujecie się na powieszenie wędki ze statyka, którego partner wciąga do góry za pomocą liny, ktorą go asekurowałeś.
Sytuacje na drogach wielowyciągowych najlepiej wyjaśniają problem. Tam sprawę komplikują dodatkowo problemy z porozumiewaniem się. Jak wyobrażasz sobie tam ciągłe asekurowanie partnera po komendzie "Mam auto" (o ile w ogóle ją słychać ale to już temat na osobną dyskusję).

Do czego zmierzam? Otóż nie wolno stwarzać u partnera przeświadczenia, że po komendzie "Mam auto", którą sam wydal, jest w każdej sytuacji asekurowany. Nikt nie zabrania asekurowania przez cały czas ale przecież nie zawsze jest to możliwe (patrz sytuacje opisane wyżej).
Pamiętacie wątek o wycieraniu się koluch w stanowiskach zjazdowych?.
Załóżmy, że wprowadzamy jako obowiązujący poddany tam pod dyskusję postulat aby po skończeniu drogi partner nie był opuszczany tylko zawsze zjeżdżał sam na przyrządzie. Wtedy cały system z ciągłym asekurowaniem partnera bierze w łeb.
Podsumowując. W 100% przyznałbym Wam rację gdyby wspinanie polegało tylko i wyłącznie na pokonywaniu dróg jednowyciągowych o wysokości mniejszej niż połowa długości liny. Ale tak nie jest a system komend musi być prosty i uniwersalny.


> To, że przed wypięciem się z auta by dać się
> opuścić
> powinienem najpierw poprosić o "blok" i poczekać
> na potwierdzenie "masz blok", to drugie
> zabezpieczenie.

Przecież z tym nie polemizuję i o tym właśnie z uporem piszę ;-)



> Nie zezwalam partnerowi na wypinanie się z auta
> bez
> odpowiedniej komendy, ale w myśl zasady, że
> człowiek
> na wysokości traci na poczytalności, zakładam, że
> taka sytuacja może jednak nastąpić i się przed
> nią
> zabezpieczam. To wiele nie kosztuje.
>

Zasada ograniczonego zaufania musi obowiązywać obydwie strony. W sytuacjach gdy partner ma się przewiązać i mam go opuścić do gleby asekuruję cały czas (o ile to możliwe- patrz pierwsza część wypowiedzi). Rzeczywiście wiele to nie kosztuje i jest jak najbardziej wskazane. Ale i ja i partner wiemy, że wypięcie się z auta samowolnie to ciężki i często śmiertelny błąd.


> Skądinąd cisza w skałkach staje się po mału
> dobrem deficytowym, więc jeśli ktoś ze swoim
> stałym
> partnerem komunikuje się bez słów, to chwała mu
> za to.
>

Po co od razu chwała. Tego uczą na każdym kursie tatrzańskim ;-)

Pozdrawiam. mumu