Witam
średnio mi się chce pisać o cyferkach bo generalnie problem wycen jest dla mnie cholernie kłopotliwy ponieważ trudności jak wiadomo zimą bardzo zależne są od warunków, do tego dochodzą preferencje, niektórzy lepiej poruszaja się na drogach gdzie trzeba siłowo zadać, inni wolą skradanie.
Oczywiście bardzo dużo zależy od sprzętu ale należy zastanowić się nad tym co napisał Artur, że "Oczywiście - sprzęt idzie do przodu, poprawia się technika, zastanówmy się jednak - czy to powinno mieć wpływ na wycenę starych standardów? Czy przeceniamy dziś stare piątki letnie bo weszły "frikszyny" i friendy?"
Natomiast Kuba Radziejowski napisał, że "nie udawajmy, że uwolnienie rąk z pętli nadgarstkowych nie ułatwia nam wspinaczki w sposób zasadniczy"
I CO Z TEGO!!!! NIKT TUTAJ NIC NIE UDAJE!!!To w zupełności nie zmienia wyceny drogi. Wiadomo, że robiąc drogę przy nowszym sprzęcie mniej się namęczymy tak samo mniej się zmęczymy wspinając się w skałkach w five tenach aniżeli w korkerach po tej samej drodze.
Poprostu nowy sprzęt daje nam możliwość pokonywania coraz to trudniejszych dróg (trudniejszych technicznie) i wyższe cyferki pojawiają się. Idąc za takim tokiem myślenia może dojść do tego, ze gdy znowu pojawi się jakiś super hiper sprzęt kosmiczne dziaby i inne cudawianki (np dziaba z wysuwaną "rękojeścią"-"pozwoli siegać gdzie wzrok nie sięga") wyceny dróg znowu będą musiały polecieć w dół.
Ustalając pewne standardy będzie można temu zaradzić. Rozumiem, że nie ma problemu z określeniem standardów o trudnościach 5 natomiast wyżej jest już problem.
W przypadku 6 trudności jak widać jest duży problem, a jak tu jeszcze ustalić wzorcową 7. Jedno proste rozwiązanie, o którym już pewnie ktoś musiał wspomnieć:
- pozostać przy orientacyjnych wycenach i poczekać aż trudności się ustalą tzw większością głosów. Jednakże osoby które będą się wypowiadały powinny być kompetentne, nie chcę nikogo urazić ale jak ktoś może się wyrażać w sposób OBIEKTYWNY (w miarę możliwości) o trudnościach drogi skoro robi jedną z pierwszych dróg zimowych w swoim życiu.
Nie robiłem drogi Cień Wielkiej Góry ale jeśli połowa tzw obiektywnych głosów stwierdzi że ma to 5 a druga połowa że 6 to wycena= 5+
Będzie ona miała charakter ORIENTACYJNY i tyle. Ktoś odczuje ją łatwiejszą, ktoś inny trudniejszą a ktoś właśnie taką jak na schemacie.
Dobrze by było aby wycena klasyki zimowej była dwu członowa i przekonuje mnie dopisywanie do trudności klasycznych czy asekuracja jest W czy R czy X (wymagająca, ryzykowna, śmiertelna). Oczywiście można by też tak 6 W/R
Wydaje mi się, że aby wycena była najbliższa prawdzie, najbardziej rzetelna ten drugi człon powinien być również dopisany. Ba, może to być nawet bardziej istotne jak trudności klasyczne zastałe na drodze.
Co do wycen szkockich i wspinania w Szkocji to jest tu pewna specyfika o którą ciężko w naszych Tatrach. Ściany zimą w Szkocji przynajmniej kiedy ja się po nich wspinałem były oblepione grupą warstwą szadzi, do tego dochodził silny wiatr i często pyłówki. Dziwne ale miałem wtedy wrażenie, że było to wliczone w trudności drogi.
Udało mi się tam poprowadzić dwie szkockie 7 (dokładna wycena VII.7) przy użyciu dziabek ze smyczkami, raki 2F i skorupach scarpa Vega- kosztowały mnie sporo wysiłku. Po co to piszę?!
W naszych Tatrach nigdy nie wspinałem się w tak trudnych warunkach jakie zastałem w Szkocji (a to była standardowa pogoda). Obecnie mam już wypasione dziaby bez pętli, a od niedawna raki M10(typu rambo), ale uzywam dwóch zębów (ale wciąż te same skorupy) - różnica jest przeogromna.
Przy takim sprzęcie robiłem z Maćkiem C. Psią Krewkę oraz Sprężynę, warunki były o niebo lepsze od zastałych w Szkocji. Zmierzam do tego, że przy starym sprzecie nie byłbym w stanie zrobić tych dróg jak również 1 wyciąg z Coś Direkt na Kozich Czubach aczkolwiek szkocką 7 w Szkocji byłbym w stanie poprowadzić.
Dlatego by najmniej z mojego doświadczenia nie uważam, że za słabo wyceniamy drogi w Tatrach Wysokich.
Co do wycen w Tatrach Zachodnich to bywa z tym różnie. Faktycznie niektóre wyceny są zawyżone ale pamiętam
gdy tuż po powrocie ze Szkocji pojechałem z Piotrkiem Sztabą na Giewont na drogę Ostatnie Tango obecnie 6. Miałem wrażenie, że robię droge o trudnościach szkockiej 7 ale o bardzo dobrej asekuracji (czyli jakieś VI.7) wspinałem się w tempych 2F z jednym pulsarem i z jednym Quarkiem w skorupach oczywiscie. Moje odczucia mogły wynikać ze słabego wyczucia skały, sprzętu, nie przyzwyczjenie do pokonywania daszków na dziabach pewnie powodów jest wiele. Gdy byłem tej Zimyz Tadkiem Montano na Giewoncie na pewnej drodze to Tadkowe wyceny niektórych wyciągów wydał mi się adekwatne do moich odczuć.
I jeszcze jedno mam wrażenie że nowy sprzęt sprzyja wspinaniu na trudnych drogach ale tylko trudnych technicznie bo jeśli chodzi o powagę dróg generalnie pokonywanych ostatnio w naszych Tatrach to nie widać postępów, no cóż taka moda?!-piję także do siebie
To tyle
idę spać
Pozdrawiam
Jasiek