bulek Napisał(a):
> powiedz - co Ci daje pewnosc ze masz 100% wiedze o
> "fizycznych przyczynach"?
Robię tak, żeby było bezpiecznie, a pewność mam
wystarczającą na mój własny użytek. Trochę ciężko
mi ją ocenić lub porównywać z Twoją pewnością.
Argumentację przemawiającą na rzecz stanów
nie zawsze zrównoważonych podałem w poprzednich
postach. Jakoś nie widzę, by ktoś się do tego ustosunkował
merytorycznie. Argumenty w stylu "rób tak jak każe reguła"
słabo do mnie trafiają, staram się w życiu kierować poczuciem
sensu a nie wyczuciem autorytetów.
> druga sprawa ze
> wiekszosc procedur wspinaczkowych wynika z tzw.
> "wieloletniej praktyki" i poza fizycznymi
> przyczynami jest wypracowana doswiadczeniem!
> to tak jak z samolotami. tam nikt nie nagina
> procedur bo poza "fizyka" na ich budowe wplywa
> m.in. analiza kazdego wypadku lotniczego jaki sie
> zdarzyl.
Byłoby tak w idealnym świecie. Tymczasem w praktyce,
oprócz tych mądrych wniosków wyciąganych z analizy
błędów, jest też od pyty głupich przepisów, biurokracji,
i zwykłego pasożytnictwa. Byle śrubka która ma iść
do samolotu staje się dziesięć razy droższa, i potem
się tylko pozostaje zdziwić, dlaczego bilety i opłaty
lotniskowe tak dużo kosztują. O samolotach wiele nie
wiem, ale mam coś do powiedzenia na temat procedur
wdrażania aparatury medycznej, od której w jakimś stopniu
zależy ludzkie życie. I mogę Cię zapewnić, że tu akurat
wiele "procedur" bardziej szkodzi niż pomaga.
Nie pora i nie miejsce na szczegółowe omawianie tego
tematu. Zwłaszcza, że we wspinaniu większość procedur
ma głęboki sens, kto wie, czy nie jest pod tym względem
lepiej ze wspinaniem niż z samolotami (bo mniej komerchy
to mniej ściemy).
> warto dla 5 minut czasu podwazac to "zbiorowe
> doswiadczenie"? moim zdaniem nie - i bardzo sie
> ciesze ze moge korzystac z bagazu doswiadczen
> innych wspinaczy.
Również się cieszę i również z takiego bagażu korzystam.
Zdaje się, że m.in. po to jest niniejsze forum (?)
Póki co koleżka kominiarz też jakimś tam wspinaczem
jest, trochę się tu i ówdzie powspinał i sporo kombinował
ze sprzętem (powiedzmy, taki szczególny profil zainteresowań).
I jeśli taki kominiarz pisze, że w wielu sytuacjach można
spokojnie zrobić coś nieproceduralnie, że z jego doświadczenia
wynika, że żywe, żylaste, grube drzewo wystarczy za kilka
pkt asekuracyjnych, albo, że są miejsca w których stan
kominiarza jest równie dobry jak stan doktora Know,
choć się od niego różni - to zauważ, że słowo kominiarza,
podobnie jak każdego innego magistra don't know, też
jakiś tam przyczynek do wspólnego bagażu doświadczeń
stanowi. Skądinąd doskonale rozumiem mechanizmy
rządzące hermetycznym światkiem wspinaczy - racja
większości, ostracyzm i biało-czerwona taśma wobec
wszelkich odszczepieńców, obowiązkowy konserwatyzm
nawet kosztem podtrzymywania rozmaitych mitów.
> jesli Ty masz ochote naginac - prosze bardzo, ale
> jak niejedna osoba juz zauwazyla:
> nie prezentuj na forum publicznym swoich
> osobistych odruchow jako obowiazujacy standard!
No to mi dałeś zagwozdkę, Bułek. Zawsze mi się wydawało,
że podpisując swoje posty nickiem kominiarz mam na myśli
jednego konkretnego miłośnika kominów a nie kurde korporację
zawodową kominiarzy. Gdzie mi tam do lansowania standardów.
Skąd w ogóle taka opinia.
> wy-pozdr
To "wy" przed "pozdr" dodałeś od siebie, czy w ramach
niepisanej, niezwykle mądrej, uświęconej wiekami
diamentowej historii, wypracowanej przez forumowe
autorytety, procedury postępowania :-) ?
Pozdrawiam