Panowie, widzę że teraz zafrasowała Was okrutnie nieegzekwowalność omawianych tu zasad. Tę kwestię też poruszałem onegdaj, w przywoływanym kilkakrotnie już wątku - "Do Krecika, Flowera, Adminów i innych". Niemniej pozwolę sobie przypomnieć co stało tam napisane.
A mianowicie, zwróciłem tam uwagę waćpanów na to iż zdaję sobie doskonale sprawę z tego że sytuacja nie stanie się z dnia na dzień idealna, że nagle wszyscy ludzie nie oprzytomnieją, ale wiem też, że wprowadzenie tych zasad rozpocznie pewien bardzo ważny proces. Zakrojony na dużo większą niż dotąd skalę proces uświadamiania środowiska. On już się rozpoczął.
Oczywistym jest to, że zawsze znajdą się tacy, którzy nierozumiejąc szkodliwości swego postępowania, zaślepieni własnymi, egoistycznymi pobudkami, będą łamać te zasady, tak samo jak oczywistym jest to, że pomimo istnienia zasad ruchu drogowego zawsze znajdą się tacy którzy je będą z premedytacją łamać z tą może różnicą, że w przypadku nieszczęścia "na asfalcie" dotyczy ono stosunkowo wąskiej grupy osób, a w przypadku nieszczęścia "na wapieniu" poszkodowani są wszyscy wspinający się. Nie porównuję tu oczywiście w kontekście "śmierć ludzi - uszkodzenie drogi", a jedynie zasięgu rażenia.
Stosując dalej tę analogię (niedoskonałą, ale niezłą) można "przetłumaczyć" stanowisko niektórych kolegów na mniej więcej takie: "... chopaki, kupiłem sobie czołg (dziabki i raki) którym świetnie operuję. Jest super. Wiem jak delikatnie się z nim obchodzić. Generalnie jeżdżę polami i lasami, no może czasami przetnę jakiś zapomniany asfalcik, ale z wyczuciem. Czemuż to czemuż wysyłacie mnie, o Bracia, na poligony (m.in. Zakrzówek, Tatry)? Czyż nie rozumiecie, że moja skromna osoba - spadkobierczyni Wielkiego Janka Kosa (światowe tuzy DT) źle znosi ograniczenia ... Że co? Że Heniek, ten idiota, który próbuje mnie naśladować, ora wszystkie asfalty w powiecie? A co mnie to obchodzi, nim się zajmijcie, ja jestem wporzo gość i nie mam sobie nic do zarzucenia ... (już w myślach) no może jak dwa lata temu się przyuczałem to sfrezowałem kawałek międzynarodowej, ale była noc i chyba nikt nie widział ... (znów na głos) Cóż za poroniony pomysł z tym zakazem poruszania się czołgiem poza poligonami. Nie wjeżdżam przecież w zabudowany teren ..." itd. , itd ...
Koledzy, jeśli ten obrazowy przykład komuś nie pomoże zrozumieć problemu drytoolowania na Jurze, no to już tylko ręcę opadają. Opadają, ale tylko na chwilę, szczególnie tej krewkiej części kolegów, którzy nie mają zacięcia do żmudnej edukacji.