Panowie, może jeszcze raz przypomne dlaczego DT musi zostać zamknięty w ściśle wyznaczonych rejonach na Jurze bo widzę, że ze zrozumieniem tej kwestii jest największy problem.
Dotychczasowy stan rzeczy nie sprawdził się, więcej - problem uszkadzania czy też oszpecania dróg klasycznych z roku na rok narasta. Drajtuling jako dyscyplina, na Jurze niestety nie może rozwijać się na dotychczasowym braku zasad. Szkody jakich narobił (przy względnie małej do możliwości - frekwencji) już są zbyt wielkie by można było nad tym przejść obojętnie. Ci, którzy tego nie dostrzegają albo są ślepi, albo wspinają się tak rzadko, że mają to "szczęście", że nie trafiają im się wspinaczki w pobliżu czy też po uszkodzonych drogach. Idźmy dalej.
Dopuszczenie do powstawania kolejnych rejonów drytoolowych spowoduje po pierwsze napływ kolejnych, w tym temacie sezonowych-początkujących, którzy zanim się sami zorientują to narobią wielu szkód, a po drugie narastające zagęszczenie siatki takich rejonów z których coraz bliżej będzie do normalnych-klasycznych w których "czemu by nie spróbować skoro tam też są rzęchy".
Jak pokazała dotychczasowa historia, drytooling powinien być domeną ludzi szczególnie odpowiedzialnych. Ale niestety tak nie jest i nigdy nie będzie gdyż z racji coraz większej popularności wspinania, łatwości spróbowania go, trafiają do niego często przypadkowi, sezonowi ludzie, którym chęć spróbowania czegoś nowego przesłania zdrowy rozsądek.
Dlatego uważam, że DT powinien być dyscypliną niejako elitarną, do której trafiają ludzie odpowiedzialni, którym potrzebny jest on do pokonywania prawdziwych wyzwań w zimowych górach, a nie w Kobylanach czy Podlesicach. Zaproponowane przeze mnie rejony w zupełności wystarczą by rozwinąć skrzydła przed Tatrami. Jeżeli ktoś już się tym para i brakuje mu przestrzeni to znak, że najwyższy już czas spróbować sił w Tatrach. O skałkowe rzęchy drajtulowcy nie powinni się martwić. Nimi prędzej czy później zajmą się tacy ludzie jak Andrzej Skwirczyński.
Na koniec prośba do tych, którzy drytoolują i uważają, że robią to w sposób odpowiedzialny. Zastanówcie się - ile macie do zyskania drytoolując dalej na różnych, jak to czasami nazywacie, nieużytkach klasycznych, a ile mamy my wszyscy do stracenia przez to, że ktoś będzie chciał Was naśladować i zrobi to tam gdzie mu akurat wygodniej czyli przeważnie na obitej drodze klasycznej.
To poprostu trzeba urególować. To co proponuję jest jasne i przejrzyste. Drytooling to technika górska. W wapiennych skałkach jak już musi być trenowany, to tylko w ograniczonym zakresie. Wtedy wszyscy przypadkowi-początkujący dowiedzą się na starcie, że na Jurze generalnie nie wolno oprócz tych kilku enklaw i kropka. W przeciwnym razie będziemy mieć dalej to co mamy.