Kajman napisał(a):
> W 1985 r, wspinając się na Via dell Ideale (Marmolada)
> zostaliśmy tuż przed kluczowym miejscem wyprzedzeni przez
> wspinającego się free solo Maurizio Giordaniego (oprócz butów
> i woreczka miał jeszcze kask - pewnie w celu ochrony przed
> spadającymi czasem drobnymi kamieniami) i widzieliśmy z
> bliska jak łoił delikatną płytę VII. Naprawdę nie wyglądało
> to na podejmowanie nadmiernego ryzyka. W tym samym sezonie,
> koleś przeszedł jeszcze w tym stylu kilka innych dróg np.
> Moderne Zeiten (mocne VII+).
W 1988 robiac donkiszota na marmoladzie (zaraz mnie GG poprawi :-), w gornej partii sciany, tuz przed wyjsciem na gran, dla zabawy wrzucalem sobie male i wieksze kamyki do komina idacego po lewej. Wkurzalo mnie, ze lata od rana wokol nas, troche ponizej, helikopter. Moze chcialem go trafic? Fakt bylo krucho, troche pomagalem spasc tym kamieniom :-). Po chwili zamarlem, jak uslyszalem z dolu gluche piardniecie i za moment wylonil sie sam mistrz Giordani. Fakt, kopara mi opadla, jak zobaczylem goscia, w krotkich gaciach i z magnezja, wylajal oblodzone metry do przelaczki. Tam stanal, pomachal do nas i juz zabralo go smiglo. Wydaje mi sie, ze ani ideala, ani moderne nie umywaja sie do tego syfiastego komina (nie byl chyba trudniejszy od VI/VI+).
Rok pozniej poszedlem sobie bez liny na Tour Ronde'a w nocy. Odwaga dopisywala na starcie, bo dzien wczesniej przeszlismy na zywczora (oprocz 3 wyciagow skaly na gorze) Majorke na wsch. Blanca (tez w nocy - swit na pikesie, cudo!). No i na tym rondzie o malo sie nie zesralem jak wlazlem w twardy, czarny lod. Nie bylo stromo, ale tak twardo, ze az smiesznie. Tak smiesznie, ze nasze kolezanki z UKA posikaly sie slyszac jak opowiadam pozniej swoje wrazenia.
No wiec generalnie - fajnie jest pozywcowac, ale nie sadze, ze mozna miec (przynajmniej ja nie mam) pewnosc, ze sie nie spadnie. Gory maja to do siebie, ze wszystkiego nie przewidzisz. Jakis palant nagle zrzuci ci kamien na glowe lub inna cholera zacznie padac itp. To tak jak z tym odpoczynkiem na polce w srodku sciany. Odmienna swiadomosc moze czlowieka najsc bardzo szybko, za szybko.
Dziwie sie tym, ktorzy tak zaciekle atakuja na forum tych o slabszej psyche, ktorzy nie maja ochoty "sie pobac". Chetnie bym ich zabral ze soba do rodzin tych, ktorym akutrat to ja przynosilem wiesc, ze ich dziecko/maz/ojciec juz nie zyje bo szlag go w gorach trafil. To wlasnie nauczylo mnie by szanowac druga osobe i jej zdanie przeciwne zywcowaniu lub w ogole przeciwne wspinaniu. Wszystkie argumenty w tej dyskusji wydaja sie glupie i nie na miejscu gdy staniesz w twarz z bliskim kogos, kogo juz nie ma.
Pozdr,
maciek tertelis