Ales Blondas temat wystartowal! Zaklad ze dojdzie do 50 postow? Szkoda tylko ze wiekszosc pisze to co im sie wydaje a nie to co wie bo zagladam tu co chwile zeby jakies fajne opowiesci o zywcach posluchac. Lubie ten temat bo od czasu do czasu daje sobie w zyle adrenaliny. Tez sie naczytalem o Preusie i niektore solowki robie wedlug jego metody troche przerobionej (przez mojego wrodzonego pierdla). I tak tego roku po 20 latach zywcowania zrobilem glupi blad w sztuce ktory moglby sie zemscic. Dlatego o nim pisze. Jak robicie jakiegos zywca to za wszelka cene unikajcie przerw w tzw "jednosci ciala i umyslu", nie siadajcie na polkach, nie wychodzcie na gran itd. itp. Skoncentrowac psyche na cala droge stojac u jej podsawy jest trudno ale mozliwe, ale jak cie skusi jakas poleczka w polowie i sobie na niej siadziesz to bedziesz musial przez komorke straz pozarna z drabinami wzywac. Ja musialem isc dalej bo komorki nie mialem. Ale to moze rada dla tych co dopiero zaczynaja bo cala reszta to ma to juz pewnie za soba.
Przychylam sie do uwag ze solowka z wlasnej skoncentrowanej woli jest duzo bezpieczniejsza niz tak zwana wymuszona, np. zrobiles lewe wrzesniaki i spadniesz z grani po drugiej stronie na sciezke turystyczna i skrecisz sobie kark. Albo na calym wyciagu na Cima Picolo w Dolomitach nie znajdziesz ani jednej mozliwosci dla swoich friendow. Albo, i to byl dla mnie najgorszy zywiec wymuszony, wypadnie ci jedyny friend na rysach wyjsciowych na Cima Ambiez w Brencie bo byl lod i krzywki nie zarly. A rysy wyjsciowe to juz 400 metrow od piargu. Mialem co prawda mokro w spodniach ale dlatego ze wbrew milosci moich bliskich i tylko z powodu mojego egoizmu robie od czasu do czasu solowki to jakos umialem sie pozbierac i skonczyc droge.
Pozdrowienia dla wszystkich egoistow
Manu