W kwestiach formalnych:
- Preuss pisze sie przez dwa s (zreszta mial na imie Paul, 1886-1913, nb. zginal przy wspinaczce solo - oczywiscie zywiec OS).
- Andrzej Lipka robil droge podobno ja tylko raz znajac z poprzedniego roku.
- Hasse-Brandler ma wieksza klase, ale Huber ja cwiczyl podobno wiele razy.
W kwestii zasadniczej:
Solo na zywca sprawdza nasza perfekcje i totalne opanowanie i koncentracje, a wlasciwie to to, ze popadamy w takie momenty ze wiemy ze sie uda. Kto nie tego zaznal moze nie kumac i nic w tym zlego. Nie wszyscy w ogole moga osiagnac taki stan, a u tych co go osiagaja tez dzieje sie to tylko czasem. Ale dawka przezyc pozytywnych czasem starcza na dlugo.
Zas co do trudnosci - no wlasnie, sztuka trafic na te dla nas wlasciwe, nic tak nie sprawdza naszej zdolnosci oceny sytuacji jak solo na zywca. Zwlaszcza bez znajomosci lub z jej poziomem niskim, takim ze musimy ocenic czy zejdzeimy w razie problemow. Jesli chodzi o solistow zywcujacych, nawet w naszych skalkach, to z reguly przezywali oni tez klopoty, gdzies sie cofneli, cos poszlo nie tak, ale potrafili z tego wyjsc lub zejsc.
Ocena czy zywiec to nadmierne ryzyko wynika tylko z oceny jak dany wspinacz jest przygotowany i co zrobil przedtem, jesli np. wiesz ze Twoj organizm wytrzymalby 120 ruchow jak na szybach Marriotta to popracuj nad psycha, dowiedz sie jak ostre sa kanty ram i co na wyjsciach na dach, mozesz, ale jesli wchodzilbys na 5 razy nizszy wiezowiec niczego podobnego nie probujac, to jestes wiekszym samobojca.
Zywca oceniamy takze po przygotowaniu konkretnego probujacego, a nie tak w ogole. Np. ilu z Was potrafi sie podciagnac na drazku nad dowolna przepascia?
Baardzo wielu wspinaczy. Nie straci glowy bo jest siebie dostatecznie pewnym.
Ale dla zwyklych ludzi taki widok to bylaby zgroza.
Wspinacz jest po prostu do tego przygotowany i w tym wytrenowany.
Zas do zywca trzeba sie duuuzo powazniej i wszechstronniej przygotowywac i brac bardzo wiele dodatkowych czynnikow pod uwage.
Pozdr
GG