Pewnie chodzi Ci o Preus'a. To było jeszcze przed I Wojną Światową.
W 1985 r, wspinając się na Via dell Ideale (Marmolada) zostaliśmy tuż przed kluczowym miejscem wyprzedzeni przez wspinającego się free solo Maurizio Giordaniego (oprócz butów i woreczka miał jeszcze kask - pewnie w celu ochrony przed spadającymi czasem drobnymi kamieniami) i widzieliśmy z bliska jak łoił delikatną płytę VII. Naprawdę nie wyglądało to na podejmowanie nadmiernego ryzyka. W tym samym sezonie, koleś przeszedł jeszcze w tym stylu kilka innych dróg np. Moderne Zeiten (mocne VII+).
Wydaje mi się, że free solo, szczególnie w górach to nawet nie jest kwestia psychy rozumianej jako odwaga - nadmiar może być nawet niebezpieczny, tylko raczej umiejętności osiągnięcia i utrzymania (w górach przez długi czas) maxymalnego stanu skupienia w którym (cytując W. Gullich'a.) ciało i umysł stają się jednością (to samo dotyczy trudnych prowadzeń). Kto tego nie doświadczył ten i tak nie zrozumie o co chodzi.
Wspinanie bez asekuracji w łatwym terenie podprowadzającym pod właściwą drogę raczej nie sprzyja osiąganiu takiego stanu i może być bardziej niebezpieczne niż żywiec właściwy.