Wygląda na to, że w wątku "Gratulacje", w końcu doszło do dyskusji na temat: co to znaczy przejść klasycznie drogę wielowyciągową.
Wyraźnie wynika z ww. wątku, że są dwa różne zdania na ten temat. Osobiście jestem tego samego zdania co Ges, że o czystym, klasycznym przejściu drogi wielowyciągowej można mówić dopiero wtedy, gdy zespół dokona przejścia w tzw. jednym ciągu, z możliwością biwaków, ale bez możliwości zejścia, zjazdu z drogi (np. do schronu).
Do tej pory sądziłem, że jest to zdecydowanie dominujące przekonanie, ale wygląda jednak na to, że tak nie jest. Powiększa się grono znanych mi, doświadczonych wspinaczy (obok Dawida, tzw. Team Montano, ekipa A. Petit'a), o wieloletnim stażu, którzy są jednak za tą drugą koncepcją. Koncepcją dopuszczającą robienie drogi na raty, po kawałku, w dowolnej kolejności wyciągów, byle by tylko przejść wszystkie pojedyncze wyciągi klasycznie.
Pytanie brzmi: czy rzeczywiście można potraktować drogę wielowyciągową jako zbiór dłuższych lub krótszych, dowolnych odcinków, które należy "tylko" skompletować w dowolnym czasie, nawet z róznymi partnerami, by można było stwierdzić: tak przeszedłem tą drogę klasycznie. Czy nie jest jednak tak, że jest to jednak "zwarty byt" z którym należy zmierzyć się w jednej "walce"? Czy nie wygląda to dziwnie, i jest trochę nie fair, jak jeden z "przeciwników" w pojedynku człowiek-droga, wychodzi po kliku rundach z "ringu" i mówi , że idzie się odświerzyć i wróci później?
Dla mnie świetnym pomysłem było nazwanie na "Metallice", na tatrzańskim Mnichu, poszczególnych wyciągów różnymi nazwami. Dzięki temu lepiej widać (wg mnie oczywiście), że można zmierzyć się na niej zarówno z pojedynczym wyciągiem jako drogą, nazwijmy to, skałkową, ale na "Metallicę", jako integralną całość, składa się 6 kolejnych wyciągów.
Nasuwa mi się również drugie pytanie: czy zwolennicy tego drugiego, "rozczłonkowanego" podejścia uważają, że uznawany przez nich styl przejścia "przysługuje" jedynie autorom drogi (np. z racji ogromnego wysiłku przy wyznaczaniu linii) czy również powtarzający mogą posłużyć się takim stylem "żabiego skoku" by "zaliczyć" przejście klasyczne tej (uwaga! - liczba pojedyncza) DROGI.