Przepraszam za niejasnosci:
mowiac o "amerykanskiej regule" chcialem dac wlasnie arugment za regulami kontra "rejonami". Lepszy "dekalog" niz lista wyjatkow i precedensow (odstepstwa od zasad beda zdarzac sie zawsze, ale lepiej zeby nie stawaly sie podstawa generowania kolejnych, bardziej skomplikowanych zasad).
Upraszczajac: wole jedna etyke w "jednych Tatrach" niz kilka etyk w jednej dolinie:: Piekne sa tez wyjatki, ktore nie chca byc regulami:::
::pzdr::