No tak, Szalony - jest dokladnie tak, jak mówisz. I ja tez uwazam, ze reequipping jest naszym ustepstwem, ale jak juz sie oswoilem z ta mysla, to widze w niej troche zalet.
Wyobrazam to sobie tak jak opisales, z tym ze sadzilem, ze w niektorych miejscach zostana wbite po prostu nowe haki (bo latwiej). Jednak nie mam nic przeciwko kotwom na standardach - sporu nie ma.
Wydaje mi sie wszakze, ze "swiadomi" wspinacze, jezeli moga i stac ich na to, powinni od czasu do czasu wybijac zardzewiale haczywo i przynajmniej za co drugi wybity wbic wlasny - nowy. Sporo hakow wybilem - w zasadzie staram sie zawsze, jak widze cvm-a ktory " nie brzmi", sprawdzic dlaczego. No i przewaznie okazuje sie, ze albo jest pekniety, albo wyrdzewialy w srodku (najlepszy przyklad zachowal sobie Wiesiek - byl to hak wirtualny - mial tylko ucho, bo reszta byla sama rdza). W zeszlym roku zostawilem w scianach dobrze ponad 30 hakow (z tym ze czesc na nowych drogach). Was tez slono musialy kosztowac obie Wasze drogi, wiec wiesz o czym mowie.
Tak wiec z "AKCJA" oczywiscie poczekajmy, ale wspinajac sie miejmy oczy i uszy na swoim miejscu. Nie ma powodu, dla ktorego mielibysmy pozostawic w scianie hak, ktory sie pod kims urwie, nieprawdaz?
ps. Ciekaw Andrzej, co napisales o Filarze. Nie wiedzialem o tym. Jednak to wyjasnia, dlaczego haczywo na tej drodze jest zupelnie OK.