Juz od bardzo dawna peta mi sie po glowie pomysl usuniecia zelaza z calej Kazalnicy, a oczywiscie innym tez przyszlo to do glowy. Tak wlasnie zrobili Angole i na ich scianach hakow praktycznie ne ma.
W tej sprawie bylismy praktycznie jednomyslni, bo rzechu jest stanowczo za duzo i stanowi on konkretne zagrozenie.
Istnieje kilka wyjsc:
1. wybic zelazo i niech sobie ludzie wbijaja swoje
2. wybic haki (spity) - wbic nowe tam gdzie potrzeba
3. jak pkt 2 + spity na stanowiskach
4. wybic, a w miejscach gdzie trzeba bic haki - wbic spity (takze na stanowiskach)
Wydaje sie, ze na drogach popularnych (tego raczej nie trzeba definiowac) i jednoczesnie tam, gdzie asekuracja nie stanowi elementu trudnosci, nalezy przyjac rozwiazanie 4 i umozliwic przechodzenie tych drog wylacznie na kosciach, majac pewnosc, ze pozostala asekuracja jest niezawodna. Tylko wtedy bedzie mozna spokojnie zostawic mlotek w domu.
Natomiast w odniesieniu do drog, na ktorych element psychiczny, slaba asekuracja a nawet niezadawalajace stanowisko stanowia o specyfice tej drogi, nalezaloby zastosowac rozwiazanie pierwsze lub drugie. Takimi drogami sa Symfonia, Pajaki, Filar z Obejsciem, Amerykanskie Trawersy, niektore drogi na Kopie, Zabim Mnichu. Moim zdaniem nalezy te drogi oczyscic ze zlomu i pozostawic dla tych, ktorzy chca powspinac sie bardziej przygodowo i lubia pokombinowac z asekuracja/stanowiskiem. Szczegolnie, ze na wszystkick tych drogach, przy dzisiejszym sprzecie i dlugosci lin da sie zalozyc dobre stany, jezeli sie pomysli.
pozdrawiam