Jak się wspinasz tylko z alu to dobrze znasz zjawisko ścieralności tego materiału, więc nie będę się tu teraz nad tym rozwodził... ALE:
Wsadzę Wam kij w mrowisko tak głęboko że się zadławicie...
HE HE HE
Pierwsza sprawa.
Temperatura topnienia stali wynosi (w zależności od stopu) od 1600 stC do 2400 stC.
Jak wszyscy wiemy kolucha, jak i całe stanowiska są wykonane ze stali (nie z aluminium!!!).
Liny są wykonane z włokien poliamiodowych i raczej mają mniejszą temperaturę topnienia, co więcej nie są w stanie osiągnąć takiego tarcia aby rozpocząć proces cięcia stali, bo o tym tu musimy mówić. Zanim to nastąpi po prostu się przepalają.
Kwestia wycierania się kolucha jest raczej sprawą jego polerowania i są to nanomilimerty w ciągu roku!!! Mój brat (facet studiuje inżynierię materiałową i budowę maszyn na Polibudzie w Poznaniu!!!) nawet twierdzi że jest to rząd około 10 do -9 milimettra (jeżeli chodziliście do szkoły to kumacie ze to bardzo kurwa MAŁO!!!). Ale pomijając ten fakt nie macie sie co rozwodzić nad tematem kto i kiedy i za ile bęsdzie wymieniał kolucha bo będzie to proces który prawdopodobnie nie nastąpi. No chyba że wspinacie się na jakiś linach stalowych czy coś, ale o tym za chwilkę.
Zaraz mi tu ktoś zarzuci pewnie, że te kolucha są spawane i pewnie jak trafię na spaw to go zeszlifuję (?!) czy coś.. Gówno prawda.. Spawy są często mocniejsze niż sam materiał spawany, więc everybodu shut up!!!
Następnie sprawa samego obciązenia stanowiska zjazdowego.
Jak wszyscy doskonale wiemy stan ma dwa ringi, dwa łańcuchy i dwa kolucha. Jak to wygląda w połączeniu też tłumaczyć nei trzeba. Teraz, jeżeli dostawiamy do tego jeszcze karabinek to powiększamy dźwignię działającą na cały układ. Wiadomo jest powszechnie (jeżeli się do szkoły chodziło) że im większa dźwignai tym większa siła działa na układ. Zgodnie więc z zasadą siła razy ramię, dopinając karabinek jeszcze do ukłądu działamy osłabiająco na ringi.
OTO DOWÓD:
wkręćcie śrubę w deskę i powieście się na niej. Szansa na jej wyrwanie mała (oczywiście zastosujcie śrubę adekwatną do warunków fizycznych), ale jeżeli dołączycie do śruby pętelkę z repa i się na nim powiesicie to mur beton śruba nie wytrzyma.
To się nazywa siła tnąca na ukłąd. Tak więc wpinając się karabinkiem i obciązając układ działacie na niekorzyść całego stanu,który po pewnym czasie będzie trzeba wymienić w całośći, bo nie wytrzyma mocowanie ringów!!! O stal się nie martwcie, masa stalowego złomu jest na świecie i nic się z nim nie dzieje.
Mocowanie ringó nie wytrzyma, bo stal jest mocniejsza od wapienia, granitu i po prostu ją rozsadzi. Następnie wyleci, a wtedy trzeba będzie nowe dziury, nowy klej, nowe miejsce. Na pewno bardzo wszyscy tego chcemy.
DRUGA SPRAWA:
Abstrakcją jest wogóle takie obciążenie układu lina, stan, aby je zerwać. Jakie siły musiałyby tam zadziałać??? Coś mi się wydaje że człowiek takiej siły nie jest w stanie wygenerować. No chyba że tu jakieś słonie się wspinają, chociaż po głębokich dyskusjach dzis w pracy (oj wbiliście mi klina na dzień) doszliśmy do wniosku że pewnie jaiegoś konkret załadowanego TIRa trza by było powieścić, tylko jaka lina wytrzyma takie obciążenia??? Pozostaje sprawa siły i wysokości z jakiej to musiało by zostać puszczone (opuszczane) aby zadziałało na kolucha niczym palnik. Pomijam sprawę jaka lina wytrzyma tego rodzaju tarcie, no chyba że macie dostęp do czegoś czego ja, śmiertelnik, jeszcze nie widziałem.
TRZECIA SPRAWA:
Wracająć do ukłądu kolucha karabinek... To jest o wiele grożniejsze. Zaraz posypią się na moją głowę bluzgi. Ale chwila... Zacznijmy od nieszczęsnego spawu. Karabinek i spaw ciut sie klinują, jak koła zębate w maszynie. I co?? Oczywiste jest że zrywają układ albo go ostro osłabiają bądź przeciążają. I tu nawet obciążenie staatyczne średniociężkiej osoby może być masą krytyczną. Tymczasem jeżeli podobny spaw zaklinuje się na linie, to po prostu zacznie ją ciąc (no chyba że ktoś tu mi zarzuci, że lina wygładzi to niedociągnięcie spawacza) i co najwyżej zepsuje nam linę. Bo też zanim lina się zerwie minie kawałek czasu i jej długości. I wtedy to będzie problem wymiany stanu!!!
Reasumując
Problem jest mentalny i kwitnie w głowach osób, które raczej nie mają wielkiego pojęcia czym jest stal, a pierdolą sobie tak żeby sobie popierdolić i powkurwiać innych.
Jeżeli ktoś mi teraz racjonalnie wytłumaczy, że jestem w błędzie to wysyłam czteropak. Bo na prawdę nie rozumiem tu czegoś. Jeżeli natomiast ten problem jest tylko mentalnie i etycznie, to niestety trzeba poczekać do momentu wyginięcia dinozaurów...
pozdrawiam
ja tam będę wieszał przez kolucho i zawsze mam stal w plecaku. Moje plecy są na tyle silne, że te kilkadziesiąt gram więcej jestem w stanie donieść.